waw75 waw75
1882
BLOG

Inteligencja - naturalny elektorat PiS-u

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 54

Dyskusja o kształcie największej partii opozycyjnej buduje dziś w oczach opinii publicznej obraz organizacji politycznej zajętej wyłącznie badaniem własnej tożsamości i zamkniętej na realne problemy kraju. Łatwo dopisać wtedy narracją: „opozycja jest słaba” a jej jedynym motorem działania jest samorealizacja polityczna a nie administrowanie państwem.

 
Mimo wszystko moim zdaniem po 2007 roku, kiedy zarówno struktury partii Kaczyńskiego jak i jej elektorat rozszerzył się o środowiska skupione wokół LPR-u czy częściowo PSL-u czy Samoobrony, doszło do faktycznego zachwiania tożsamości PiS-u. Nie sposób pominąć też wpływu jaki na kształt ideowy partii wywarła tragedia smoleńska, i strata wielu doświadczonych polityków którzy współtworzyli jej program i wytyczali kierunki działania.
 
Które środowiska są więc dziś naturalnym elektoratem PiS-u? Czy fakt że jeszcze całkiem niedawno Jarosław Kaczyński był dla wielu dzisiejszych wyborców własnej partii „zdrajcą ojczyzny”, a środowiska dziennikarzy związanych z Gazetą Polską z szefostwem np. Radia Maryja delikatnie mówiąc nie pałały do siebie sympatią, to przypadek? Ot – zwykłe międzyludzkie animozje? Czy tak bardzo różniące się w pryncypiach środowiska konserwatywne można połączyć w jednej organizacji?
Czy ktoś pamięta dziś jeszcze jaką partią był PiS w 2005 roku, kiedy wygrywał wybory parlamentarne? Jakże trudno dziś uwierzyć że PC a później – co tu się czarować - jego rozszerzona kontynuacja była partią centrową, łączącą idee konserwatyzmu z analizą realnych mechanizmów funkcjonowania relacji międzynarodowych czy gospodarki.
 
Sięgnąłem w ostatnich dniach do felietonów ś.p. Tomasza Merty. Często słyszę ostatnio stwierdzenie że śmierć każdej z ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku byłaby realną stratę dla potencjału intelektualnego społeczeństwa, jak więc ogarnąć taką tragedię kiedy ginie 96 takich osób? I musze państwu powiedzieć, że już po pierwszych zdaniach Tomasza Merty, jakie ostatnio czytałem dotarło do mnie jak prawdziwe to słowa. Jak bardzo brakuje na co dzień intelektu, mądrości tych ludzi. Jednym z wielu problemów współczesnej Polski, po przełomie ustrojowym, którym zajmował się Tomasz Merta, było zdefiniowanie roli i tożsamości środowisk inteligenckich. W książce pod tytułem „W obronie zdrowego rozsądku”, odniósł się do artykułu Henryka Domańskiego, opublikowanym na łamach dziennika "Życie” w maju 1998 roku. Żeby zrozumieć dzisiejszy podział mentalny wśród środowisk polskiej inteligencji nie sposób ominąć tego kluczowego cytatu:
 
„Artykuł Henryka Domańskiego przedstawia sielankowy obrazek inteligencji bogacącej się i płynnie przemieniającej się w profesjonalistów, to znaczy w czcicieli bożka rynkowej efektywności. „Dyplomy uniwersyteckie – pisze Domański – zaczynają działać jak magnes przyciągający coraz więcej dochodów i – co się z tym wiąże – luksusową konsumpcję”. Jest to zapewne dobra wiadomość dla klepiących biedę nauczycieli czy lekarzy (szkoda tylko, że zapoznać się z nią mogą, czytając gazetę, a nie swoją listę płac...)/.../"(1)
 
Ów podział na inteligentów i profesjonalistów, w klarowny sposób obrazuje między innymi powody konfliktów mentalności jakie zarysowały się w polskiej polityce pomiędzy przedstawicielami partii konserwatywnych i konserwatywno – liberalnych. Odwołując się do doświadczeń historycznych Tomasz Merta precyzyjnie wyjaśnia nie tylko źródło tych różnic ale także definiuje ich atrybuty.
 
„ Inteligencja /.../ nie musi być jednak pojmowana wyłącznie jako warstwa społeczno – zawodowa, ale też i jako elita osób nie tylko wykształconych, ale i stawiających sobie za cel realny wpływ na sprawy społeczne. W przeszłości różnica między tymi dwoma znaczeniami pojęcia „inteligencja” nierzadko była słabo czytelna, zwłaszcza ze względu na szczupłość grona ludzi wykształconych w Polsce. /.../ W tej definicji daje się wskazać charakterystyczne wyznaczniki inteligenckości: wstępem do tej grupy jest wykształcenie, ale jest ono tyleż przywilejem, co i zobowiązaniem do działań na rzecz podniesienia poziomu niższych warstw społecznych. Staje się więc inteligent przywódcą narodu, lecz jego misja nie jest tylko - i nie przede wszystkim – misją niepodległościowego bojowca, ale raczej misją nauczyciela i wykładowcy. Wrażliwość społeczna każe inteligentowi pochylić się nad tymi, którzy są pokrzywdzeni i ciemni, i pomagać im we wznoszeniu się w górę./.../ „ (1)
 
Oczywiście ten sielankowy archetyp inteligenta jest mocno wyidealizowany, mimo wszystko jednak obrazuje pewien kod mentalności, motywy wewnętrznego niepokoju, głosu sumienia.
Przełom 1989 roku, skokowy wzrost liczby osób z wyższym wykształceniem, powszechna dostępność do edukacji i zanik korelacji między wykształceniem a etosem elity wykształcił w wyedukowanych warstwach społeczeństwa nową grupę społeczną: zdefiniowanych przez profesora Henryka Domańskiego, oraz opisywanych przez Tomasz Mertę: profesjonalistów.
 
„Czy inteligent wraz ze swym poczuciem misji i cywilizatorskimi zapędami nie stał się człowiekiem zbytecznym w społeczeństwie rynkowym? W świecie zobiektywizowanych mechanizmów i ekonomicznych wskaźników inteligenckie odruchy społecznikowskie stają się już to aberracją, już to komicznym anachronizmem, bo nie ma na nie miejsca tam, gdzie wszystkie potrzeby ludzkie mają charakter rynkowy, w wszelkie relacje społeczne (a zwłaszcza polityczne) opisywane są w kategoriach gry różnych interesów – czasem sprzecznych, czasem wspólnych, ale zawsze utylitarnych i pragmatycznych. Taki sposób myślenia nieuchronnie musi prowadzić do sprowadzenia inteligentów do roli profesjonalistów, bo tylko postępowanie profesjonalistów daje się zrozumieć i opisać w rynkowo – redukcjonistycznym języku. Inteligencja zostaje więc rozwiązana, zwolniona w podjętych w przeszłości zobowiązań i teraz może zająć się tym, co podobno najbardziej lubi – polityką, biznesem i luksusową konsumpcją.
Nowi profesjonaliści ze zdumieniem i niedowierzaniem przyglądają się swoim dawnym towarzyszom, którzy pozostali tam gdzie byli kiedyś: na uniwersytetach, w szkołach, w wiejskich przychodniach zdrowia. Ich los mogą wytłumaczyć sobie jedynie jako efekt słabości i niepełnowartościowości: zostali w szkołach bo są gorsi, mniej profesjonalni – jakaż bowiem może być inna przyczyna pracy za marne grosze?” (1)
 
Czy trzeba coś dodawać...? Felieton Tomasza Merty, choć pisany pod koniec lat 90-tych pomaga zrozumieć dzisiejszy konflikt w środowiskach dwóch największych partii – bądź co bądź wywodzących się w dużej mierze ze środowisk konserwatywnych. Mamy więc całe grono profesjonalistów: Donald Tusk Aleksander Grad, Cezary Grabarczyk, Sławomir Nowak czy Jan Vincent Rostowski . To typowi profesjonaliści w rozumieniu definicji profesora Henryka Domańskiego. Z drugiej strony mamy środowiska inteligentów: Jarosław Kaczyński, Piotr Gliński, Zyta Gilowska, Czesław Bielecki, czy przed 2010 rokiem całe niemal środowisko skupione wokół Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Oczywiście w dzisiejszej polityce ludzie będący faktycznymi inteligentami nie są jedynie w obozie PiS-u. Najbardziej chyba wyrazistym przykładem jest choćby Jarosław Gowin – któremu w kryteriach definicji inteligenta i profesjonalisty według profesora Domańskiego i Tomasza Merty zdecydowanie bliżej do Jarosława Kaczyńskiego niż do Donalda Tuska. Zresztą przecież i sam Merta był wiceministrem w rządzie Platformy. Niewątpliwie inteligentem w strukturze partyjnej Platformy był też Jan Maria Rokita – i kto wie czy właśnie dlatego dziś nie uczestniczy już w życiu politycznym.
 
Identyczny podział mamy widoczny jak na dłoni w środowiskach dziennikarskich. Spójrzmy na ludzi skupionych ostatnio wokół redaktora Pawła Lisickiego. Przecież poza wymienionym już Lisickim mamy tu choćby Piotra Zarembę, Bronisława Wildsteina, Igora Janke, Łukasza Warzechę czy Piotra Gabryela i Marka Magierowskiego – można się z nimi nie zgadzać poglądami ale to niewątpliwie ludzie którzy od lat próbują zdefiniować polską rzeczywistość i znaleźć obiektywne recepty na jej patologie. ,Większość z nich ( a publicznie chyba żaden) się z PiS-em absolutnie nie utożsamia - utożsamiają się za to z pewną inteligencką etyką opisywania i definiowania rzeczywistości. Pragnę zwrócić uwagę jakim „epitetem” określani są
ci publicyści – otóż są „pisowscy” – czy to nie znamienne?
 
Kto jest „po drugiej stronie debaty”? – Tomasz Lis, Monika Olejnik, Piotr Stasiński, Jarosław Gugała, Kamil Durczok? – profesjonaliści ... .
Profesjonaliści w swoim odczuciu nie poprawiają dobra wspólnego – ale przede wszystkim inwestują w siebie, sprzedają swoje usługi na rynku społecznego popytu. Naturalnym efektem takiej optyki jest pewien rodzaj narcyzmu. Proces ten jest nieunikniony w obliczu dwóch czynników: wysokich aspiracji i „wyceny” swoich usług. Podstawowym kryterium „wyceny” prędzej czy później stanie się narcyzm. I to zarówno wśród „aktywu” jak i wśród elektoratu ściśle się z nim utożsamiającym. Erich Fromm (którego raczej trudno posądzić o pisowskie korelacje :)) w książce pod tytułem „Serce człowieka” stwierdził że: „Najbardziej niebezpiecznym efektem więzi narcystycznej jest deformacja racjonalnego osądu”(2)Trudno więc dziś wymagać od mediów skupionych wokół czcigodnych profesjonalistów, elektoratu reprezentującego wysoki poziom profesjonalizmu, czy tym bardziej samych środowisk politycznych epatujących swoim profesjonalizmem aby racjonalnie i obiektywnie oceniali dzisiejszą rzeczywistość. To nie jest ich zła wola – zapewniam. To pewna samoświadomość – ja to zauważam na co dzień kiedy podczas współpracy przy tworzeniu projektów dostrzegam że mam do czynienia z takim właśnie typem profesjonalisty. Naprawdę wiele razy życie nauczyło mnie że jedyną możliwością przeforsowania najlepszego i optymalnego rozwiązania jest takie zaaranżowanie sytuacji aby człowiek ten był absolutnie przekonany że to jego autorski pomysł – wykuty dzięki jego wyjątkowym cechom intelektualnym. Dlatego jestem sceptyczny w przewidywaniu politycznych scenariuszy.
 
Zostawmy jednak profesjonalistów partiom piszącym dla nich hagiografię, i zajmijmy się inteligentami. W 2007 roku społeczeństwo zaufało że profesjonalizm to złoty środek na polskie problemy. Dziś po pięciu latach można powiedzieć że jest wręcz na odwrót, a wiele z tych mankamentów funkcjonowania państwa znacznie się pogłębiło (biurokratyzacja, zapaść systemu finansowania opieki zdrowotnej, sprawność działania wymiaru sprawiedliwości – wymieniam jedynie te dziedziny które nie są bezpośrednio związane z kryzysem finansów w strefie Euro).
Profesjonalizm nie jest więc czarodziejską różdżką – to ślepy zaułek, zwykłe oszustwo wyborcze. Najlepszy nawet menedżer może umiejętnie zarządzać szpitalem ale nie jest w stanie w oparciu o wyliczenia księgowe zarządzić jak ma wyglądać terapia w leczeniu poszczególnych chorób. I podobnie jest dziś w bałaganie funkcjonowania naszego kraju. Potrzeba nam inteligentów a nie profesjonalistów. Lech Kaczyński w wywiadzie udzielonym w lipcu 2009 roku Andrzejowi Nowakowi(3) określa dzisiejszą politykę jako „dojutrkową” – czyli podporządkowaną aktualnym sondażom, aktualnym zaleceniom wizerunkowym. Nic dziwnego – wszak w dzisiejszej polityce brakuje intelektu, szerszego spojrzenia, pomysłu.
Nawet mimo wielkim ambicjom profesjonaliści nie są w stanie objąć intelektualnie istoty państwa, istoty społeczeństwa, mechanizmów i przyszłości polityki międzynarodowej.
PiS powinien wrócić do swoich korzeni – i pokazać że ma ofertę inteletualną, a nie udawać że jest nowoczesną partią europejskich profesjonalistów. Tacy frontmeni jak Adam Hofman, Joachim Brudziński czy Mariusz Błaszczak dezorientują jedynie elektorat. Owi profesjonaliści wszak pokazali że nie mają ani pomysłu ani umiejętności do decydowania o losach państwa.
PiS powinien pokazać że jest partią inteligentów -  tego potrzebują dziś Polacy.
 
 


 
[1] „W obronie zdrowego rozsądku”, pod red. Marka A. Cichockiego i Tomasza Merty, Księgarnia akademicka, Kraków 2000, rozdział: „W obronie inteligencji”(str.154)
[2] „Serce człowieka” Erich Fromm, PWN, Warszawa 1996 (str. 69)
[3] „Lech Kaczyński – portret”, pod redakcją Michała Karnowskiego, Wydawnictwo „m”, Kraków 2012 (str.374-384)
waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka