waw75 waw75
1788
BLOG

Ramię w ramię z Władymirem Władymirowiczem

waw75 waw75 Kultura Obserwuj notkę 73

 Spór o to czy Polski rząd powinien się wycofać ze współorganizowania „Roku Rosji” w Polsce obraca się wokół tego czy organizacja tego przedsięwzięcia będzie nosiła znamiona współpracy z administracją Putina czy też nie. Czy uda się zorganizować wszystko tak żeby rosyjskie władze nie stały się mecenasem rosyjskiej kultury czy też nie. A może zorganizować wymianę nieformalną? Poza budżetami ministerstw – wręcz w drugim obiegu? A wreszcie czy można oddzielić kulturę narodu od pozycji, tożsamości politycznej i polityki władzy którą to społeczeństwo wybrało?

To kompletnie fałszywe kryteria. Tu nie chodzi przecież o to czy Putin to wykorzysta, ani czy artyści występujący na scenie, albo prezentujący swoje prace, są czy też nie są kojarzeni z władzami Rosji. Chodzi o to że wzięcie odpowiedzialności za pozycję polityczną własnego państwa jest jednym z podstawowych filarów tożsamości narodu. Przecież kulturę i sztukę każdego narodu tworzą jego elity a nie jacyś pastuszkowie na ukwieconych polankach gdzieś w lesie – z którymi można „bezpiecznie” rozmawiać w oderwaniu od tożsamości państwa. Jak można ukształtować tożsamość narodu jeśli nie powie mu się: Robisz źle - skrzywdziłeś drugiego człowieka. Nie będziemy słuchać twoich nokturnów kiedy czołgi z twoją flagą burzą ludziom domy! Nie będziemy podziwiali twojej wrażliwości na barwę kiedy snajperzy z twojego państwa strzelają do ludzi na ulicach!

Czy w 1939 roku należało chodzić do niemieckich kin i niemieckich galerii żeby „wpuścić przez okno europejski powiew wolności”?

Rosjanie – jako naród - nigdy nie rozliczyli się ze swoją historią. Nigdy nie spojrzeli „w lustro” i nie dostrzegli w nim tego że 17 września 1939 to oni ramię w ramię ze zbrodniarzami faszystowskimi przystąpili do mordowania Polaków, w 1940 roku ich czołgi najechały Litwę, Łotwę, Estonię. Nigdy nie dostrzegli ponad 3 (a szacuje się że mogło być to nawet 6) milionów – tak, to nie pomyłka – milionów ludzi w środkowej Ukrainie którzy zostali przez celową politykę Rosji zagłodzeni na śmierć. A poza tymi których skazano na śmierć głodową wymordowano między 4 a 7 milionów pozostałych mieszkańców tego regionu. Nigdy nie odczuli moralnej odpowiedzialności za zabicie 2,5 tysiąca Węgrów którzy w 1956 roku walczyli o to być żyć w niepodległym państwie, a skalę działania pokazuje choćby to że po rosyjskiej interwencji w węgierskich szpitalach zarejestrowano o około 400 tysięcy więcej kobiet zarażonych chorobami wenerycznymi. Polityka ich państwa – polityka Rosji kosztowała życie 40 milionów ludzi.

Ktoś spyta po co to piszę, czy jestem rusofobem, czy nie potrafię się wyzbyć uprzedzeń? Czy mamy do końca świata zwykłym niewinnym ludziom okazywać wrogość za zbrodnie sprzed wieku?

Absolutnie nie – ale to Rosjanie przez te przeszło 50 lat nie potrafili mentalnie iść do przodu, dokonać samooceny, zbudować uczciwej tożsamości. I dziś reakcja rosyjskiego społeczeństwa na każdą zbrojną napaść ich państwa na niepodległe państwa ościenne są tego najlepszym dowodem.

Nie chodzi o to żeby Władimir Putin wyszedł na trybunę i powiedział że przeprasza, nie chodzi o to żeby rosyjska dyplomacja wystosowała notę – którą większość rosyjskiego narodu uzna oczywiście za upokorzenie. To kompletnie nie ten poziom retoryki!

Chodzi choćby na przykład o to żebyśmy dożyli dnia w którym kandydat na prezydenta Rosji będzie musiał się wstydzić tego że był funkcjonariuszem KGB – a nie tak jak dziś eksponował to wiedząc że wzbudzi tym zaufanie zwykłych Rosjan. Czy ktoś sobie wyobraża aby w Niemczech kandydat na jakiekolwiek stanowisko publiczne z dumą mówił że jest byłym oficerem STASI? Albo w Polsce kandydat na prezydenta chwalił się, że jest godny zaufania bo był wieloletnim oficerem UB? Czy w Rumunii zapewniał że można mu zaufać bo był funkcjonariuszem Securitate?

W Rosji to norma. Mąż Stanu to ten kto potrafi pobić, zastrzelić, wydać wyrok śmierci. Rosjanie cenią przemoc, bo nikt im nigdy nie powiedział że przemoc ich państwa jest złem – i minister Zdrojewski też takiej uczciwej rozmowy unika. Rosjanie wciąż wiedzą tylko że przemoc można usprawiedliwić interesem własnego państwa. Czy wystawienie sztuki, prezentacja obrazu, wykonanie utworu muzycznego zmieni ich optykę? Przecież problemem nie jest stosunek Rosjan do Polaków, Ukraińców czy Gruzinów – prawdziwym problemem Rosjan jest własna samoocena, uczciwe spojrzenie na swoją pozycję i normy postępowania.

Po zakończeniu II wojny światowej w niemieckim społeczeństwie dokonał się bardzo głęboki okres rozliczenia. Poczucia odpowiedzialności, wstydu, chęci zadośćuczynienia za zbrodnie swoich rodziców, dziadków – rozliczenie się z mentalności wykuwanej przecież przez setki lat historii.

A mimo to dziś nawet niewielkie wyłomy w tym uczciwym spojrzeniu Niemców na swoją historię budzą ogromne obawy. Rosjanie nie tylko nie próbowali, ale wręcz odrzucili jakiekolwiek rozliczenie się z własną historią.

Rosja dokonuje aktów terroru tylko tam gdzie może to robić bez większej odpowiedzialności politycznej świata. Tam gdzie może to robić bezkarnie – bo nikt z liczących się podmiotów nie zareaguje. Nigdy nie zdobędzie się agresję wobec Niemiec, Turcji czy krajów skandynawskich.

Historia zatacza więc koło. I tak jak w 1943 roku w Teheranie ustalono że w zamian za współpracę w walce z Hitlerem, Rosja zostanie oczyszczona ze współodpowiedzialności za wywołanie II wojny światowej , tak po 2001 roku współpraca w  międzynarodowej koalicji antyterrorystycznej oczyściła Rosję – i Rosjan – z odpowiedzialności za inwazję na Gruzję, za szantaż energetyczny wobec krajów regionu czy łamanie praw człowieka.

Być może gdzieś na świecie wyleci w powietrze jakiś pociąg, biurowiec albo przedszkole i Rosja znów zaoferuje współpracę co przypieczętuje los podzielonej Ukrainy. Dlaczego? Bo świat jest cyniczny, bo opiera się na wymiernych interesach. Bo nie pokaże prawdy. I organizacja „Roku Rosji” będzie miała dokładnie taki sam wymiar – ludzie kultury też umyją ręce.

Jeśli cokolwiek zmieni się w rosyjskiej mentalności to tylko wtedy kiedy usłyszą że dopóki nie rozliczą się ze swojej historii, dopóki nie staną w prawdzie to zawsze będą ogromnym zagrożeniem dla Europy. Nie jako działacze Jednej Rosji czy jako członkowie administracji Władimira Putina, ale właśnie jako Rosjanie. Jako naród który nie jest gwarantem poszanowania praw człowieka, bo nie wypracował swojej uczciwej tożsamości, uczciwej mentalności. A tego nie da się oddzielić od kultury – bo kulturę narodu – mimo że sama służy ludziom – także tworzą przecież ludzie. Kultura nie istnieje niezależnie od mentalności społeczeństwa – ona się na niej opiera.

Ministerstwo podaje też fakty ekonomiczne: 200 tysięcy zgłoszeń, 65 milionów złotych na zlecenia które mogą uratować istnienie wielu biednych placówek kultury. To prawda. Ale mimo że bardzo szanuję Bogdana Zdrojewskiego, to mam wrażenie że pochłonięty całkowicie oddawaniem hołdu estetyce – całkowicie zapomniał o szacunku dla etyki. A jeśli cokolwiek może dziś zmienić mentalność Rosjan, jeśli cokolwiek może otworzyć „okno ich świadomości” i wpuścić „świeży powiew” to tylko pokazanie im jaka jest prawda o nich samych, o ich historii i motywacjach. Władimir Putin cieszy się wciąż ich wielkim poparciem bo konsekwentnie i otwarcie tą prawdę przed nimi zamyka. A zamiast rozliczenia z własną tożsamością pisze na nowo wielkoruską hagiografię narodu.

I mam wrażenie że Bogdan Zdrojewski – mimo niewątpliwie szczytnych intencji – także przyłoży swoje dłuto do wykuwania nowego modelu rosyjskiego Homo Sovieticus. 

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura