waw75 waw75
1849
BLOG

Podpalacze Polski

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 39

Posługując się językiem propagandowym dzisiejszej władzy Platforma Obywatelska to partia która osiem lat temu podpaliła Polskę. Czymże jest krytyka uczciwości wyborów (i to bezspornie skandalicznie przeprowadzonych) przez opozycję, w zestawieniu z tym że bez żadnego dowodu oskarżano rząd (także z trybuny sejmowej) o zakładanie dziesiątków nielegalnych podsłuchów, oskarżano ministra sprawiedliwości o niszczenie komputerów w których były dowody na przestępczą działalność rządu czy konsekwentnie informowano społeczeństwo o masowych aresztowaniach działaczy opozycji o szóstej nad ranem?

Bardzo mnie frapuje w ostatnich tygodniach ironia z jaką przeciwnicy PiS-u pytają o konkretne dowody fałszerstw i nawet jedna piąta nieważnych głosów czy przeszło tysiąc już zgłoszonych do sądów protestów wyborczych, nie jest w stanie zachwiać ich dobrego samopoczucia. Czy siedem lat temu z równą determinacją żądali konkretnych dowodów na choćby jeden z 54 nielegalnych podsłuchów o jakie opozycyjna wówczas Platforma oskarżała rząd Jarosława Kaczyńskiego? Czy żądali odpowiedzi na pytanie kogo spośród tych rzekomo wielu działaczy publicznych, CBA, ABW czy Policja wyciągnęła z łóżka o szóstej rano?

Inną sprawą było powszechne przekonywanie społeczeństwa, o tym że sytuacja gospodarcza i finansowa państwa to śmiertelny lot ku ziemi i,  jak to ujmował Donald Tusk  „każdy dzień władzy braci Kaczyńskich to dzień stracony dla Polski”. Co prawda patrząc dziś na ówczesne dane o sytuacji gospodarczej, finansowej czy nawet dynamice stopy bezrobocia, trudno nie spytać o jakim państwie mówił wtedy Tusk, bo prawdopodobnie – ujmę to dyplomatyczne – przedstawiono mu dane jakiegoś innego kraju bo na pewno nie Polski. Niechybnie , podobnie jak Ewę Kopacz w kwietniu 2010 roku, ktoś go musiał wprowadzić w błąd.

Te wielomiesięczne i niczym nie poparte oskarżenia, bez nawet jednego dowodu, doprowadziły do pełnego przejęcia władzy przez Platformę w wyborach 2007 roku. Polacy byli przerażeni PiS-em. Gazeta Wyborcza i media wspierające Platformę upewniały swoich czytelników że Polska pod rządami PiS-u jest postrzegana w Europie jako nowe państwo faszystowskie które po siedemdziesięciu latach będzie w regionie traktowane jako ładunek wybuchowy podłożony pod europejską demokrację – że będzie izolowane i marginalizowane, a do polskiego rodowodu po prostu wstyd się będzie przyznać.

Afera korupcyjna przy przekształcaniu gruntów rolnych na tereny inwestycyjne, która przypieczętowała koniec koalicji PiS-u, z Samoobroną i LPR-em, była lokalnym nadużyciem władzy w jednym ministerstwie. Gdyby traktować ją jako wyznacznik standardów odpowiedzialności politycznej to od wiosny 2008 roku mielibyśmy już co najmniej cztery dodatkowe kampanie wyborcze – pierwszą po „przejmowaniu majątku” placówek służby zdrowia przez „swoich ludzi”  z pomocą  posłanki Sawickiej, drugą po aferze hazardowej, trzecią po aferze korupcyjnej  przy informatyzacji ministerstw a czwartą po prywatyzacji Małopolskich Sieci Szerokopasmowych. Nie wspominając już nawet o postępowaniu rządu przed i po tragedii smoleńskiej, bo to jest cały osobny rozdział i to niezależnie od tego czy  w Smoleńsku doszło do zamachu czy też nie.

A mimo wszystko nikt po „aferze gruntowej” nie nazywał złożenia wniosku Platformy o votum nieufności dla wszystkich 17-tu ministrów i obaleniu rządu w porozumieniu z SLD  „podpalaniem Polski”, „zamachem na demokrację” czy „zamachem stanu” na demokratycznie wybraną władzę państwa. Nikt nie dostrzegał że dokonano też skoku na miliardy unijnych dotacji z nowego budżetu 2007-2014. Nikt nie wysyłał Ryszarda Kalisza na badania psychiatryczne za postulaty aby Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę postawić przed Trybunałem Stanu za „wprowadzenie złej atmosfery” którą można by podciągnąć pod delikt konstytucyjny ułatwiający wykluczenie jakichś grup społeczeństwa. Przeciwnie – w tym samym czasie z satysfakcją cytowano słowa Radosława Sikorskiego że „jeszcze dorżniemy watahy”. Oczywiście kogoś na posady zwolnione po owych „dożynanych watahach” było trzeba mianować i działacze nowej władzy PO i PSL-u w całej Polsce doskonale o tym wiedzieli.

Wszystko można powiedzieć i do wszystkiego można dorobić propagandę – to wyłącznie kwestia uczciwości. Taka już pokusa intelektu. Można Donalda Tuska promować jako twardego gracza w polityce z Rosją, można Ewę Kopacz lansować jako profesjonalistkę przedkładającą dobro społeczeństwa,(a przede wszystkim  tej najbardziej potrzebującej pomocy jego części) , ponad interesy polityczne, można nawet Radosława Sikorskiego mianować Marszałkiem Sejmu twierdząc że to człowiek który zaskarbi sobie szacunek i zaufanie wszystkich sił politycznych w parlamencie. Można kobietom pracującym fizycznie przedłużyć pracę o siedem lat albo przelać oszczędności emerytalne z prywatnych funduszy na ratowanie państwowego systemu. Można ścigać opozycję za osiem złotych wydane z służbowej karty za dorsza i nie dostrzegać tysięcy złotych płaconych  firmowymi kartami za wystawne prywatne obiady w ekskluzywnych restauracjach. Można nawoływać do pogardy i twierdzić że buduje się tolerancję i wzajemny szacunek. Wszystko można powiedzieć, wszystko można wyemitować, poprzycinać i posklejać. Do wszystkiego da się dorobić teorię a nawet filozofię. I na oczach społeczeństwa ubić na tym interes polityczny.

Ale Platforma Obywatelska nie uwzględniła w swym planie tego, że nie da się ogłupić i zaślepić propagandą całego społeczeństwa. I w tych milionach ludzi ta bezkarna bezczelność zrodzi przede wszystkim poczucie bezradności. I to właśnie ta bezradność i poczucie niesprawiedliwości kiedyś wybuchnie. Być może kiedy skończą się unijne pieniądze którymi dziś kupuje się ludzi, a być może kiedy nie będzie się dłużej dało już utrzymywać armii urzędniczej i będzie trzeba swój elektorat potraktować tak jak pozostałą część społeczeństwa. Ale ogień pod ten pożar podłożono zimą 2007 roku.   

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka