waw75 waw75
1178
BLOG

Przechodzą partyjni tytani

waw75 waw75 Społeczeństwo Obserwuj notkę 22

W ciągu niespełna dekady nastąpiła w Polsce całkowita zmiana systemu zarządzania państwem. Przede wszystkim rząd całkowicie wyeliminował z procesu ustawodawczego mechanizm konsultacji społecznych i udział środowisk zawodowych jako uczestnika procesu przygotowywania nowych regulacji prawnych.

Przykłady można oczywiście mnożyć bo mechanizm ten jest dziś powszechnie stosowany we wszystkich dziedzinach, ale najwyraźniej widać to chyba przy zapowiadanych ostatnio projektach wprowadzenia pakietu kolejkowego i związanego z nim pakietu onkologicznego czy choćby szeroko reklamowanej reformy prawa budowlanego. Te dwie zupełnie różne inicjatywy ustawodawcze łączy jednak bardzo podobny sposób przygotowywania. Po pierwsze przy wsparciu ogromnej kampanii propagandowej mediów rządowych i przy jednoczesnym całkowitym wyciszaniu i ignorowaniu ostrej krytyki i czasem wręcz dramatycznych apeli środowisk zawodowych które proszą o bardziej  merytoryczne przygotowanie zapowiadanych reform.

Odpowiedzią jest sprawdzona w ostatnich latach metoda dzielenia społeczeństwa na rozsądnych i nowoczesnych zwolenników rządu i PO oraz na roszczeniowych i uzurpatorskich przedstawicieli „merytokracji” którzy walczą o swoje przywileje kosztem społeczeństwa.

W przypadku przygotowywanego od niemal roku pakietu kolejkowego i będącego jego częścią pakietu onkologicznego, mamy sytuację w której projekt rządowy ostro krytykują już chyba wszystkie środowiska lekarskie – począwszy od Porozumienia Zielonogórskiego i Kolegium Lekarzy Rodzinnych po Naczelną Radę Lekarską czy nawet  Polską Unię Onkologii i Polskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej. W liście jaki Naczelna Rada Lekarska wystosowała 5 grudnia 2014 roku do premier Ewy Kopacz czytamy m.in.:

„Naczelna Rada Lekarska, biorąc pod uwagę opinie licznych środowisk specjalistycznych stwierdza, że wejście 1 stycznia 2015 r. w życie tzw. pakietu onkologicznego grozi destabilizacją całego systemu ochrony zdrowia. W konsekwencji, nie poprawiając sytuacji pacjentów onkologicznych może istotnie pogorszyć szanse leczenia pozostałych chorych.” [1]

Prośby, apele i przestrogi środowisk medycznych – w tym także środowisk lekarzy onkologów, trafiają rzecz jasna w próżnię a jedyną informacją jaka pojawia się w rządowych mediach jest zapowiedź zamykania przychodni jaką deklaruje Porozumienie Zielonogórskie w przypadku wejścia pakietów w obecnym kształcie. Na taką lakoniczną informację bez wyjaśnienia przeciwko czemu protestują lekarze POZ rządowe media mogą sobie pozwolić głownie z tego powodu że Porozumienie Zielonogórskie jest od lat w opinii publicznej kojarzone bardziej z postulatami płacowymi niż troską o kondycję systemu leczenia. O tym że przeciwko tym projektom ostro występuje także np. Polska Unia Onkologii pewnie od Piotra Kraski czy Justyny Dobrosz – Oracz Polacy się nie dowiedzą. Podobnie jak nie dowiedzieli się o październikowej konferencji w auli Ministerstwa Gospodarki gdzie dwie niezależne firmy doradcze – co zabawne działające na zlecenie Ministerstwa Zdrowia -  nie zostawiły suchej nitki na reformie refundacyjnej po dwóch latach jej funkcjonowania [2]. Bez większego echa przemknął też niezwykle krytyczny raport pokontrolny NIK, która badała działalność NFZ. Warto przy tej okazji przypomnieć że od czasu przejęcia resortu zdrowia przez Bartosza Arłukowicza jesienią 2011, mamy na stanowisku szefa NFZ już czwartą osobę desygnowaną przez ministra.

Zarzuty jakie pojawiają się ze strony środowisk lekarskich wobec pakietu kolejkowego trudno wyjaśnić w ramach blogerskiej notki. To wielowątkowa i dość obszerna kwestia – od wadliwego wytyczenia przez NFZ rocznej stawki kapitacyjnej, przez niedostosowany do weryfikacji pacjenta system e-WUŚ, całkowicie fasadową i fikcyjną imitację rzetelnej diagnostyki onkologicznej – a przy tym często kosztem innych pacjentów, po obarczenie realnymi kosztami diagnostyki placówek POZ które mimo kreatywności księgowej NFZ de facto nie dostaną na to dodatkowych środków.

Jeszcze kilka miesięcy temu Ministerstwo Zdrowia mogło się cieszyć z poparcia jakie dla pakietu kolejkowego i onkologicznego deklarowali lekarze z Polskiej Unii Onkologii i Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej. Dziś, kiedy projekt pakietów jest już wstępnie zatwierdzony przez Prezydenta także oni biją na alarm. Przede wszystkim dlatego że diagnostykę onkologiczną powierzono lekarzom pierwszego kontaktu, którzy nie są do tego merytorycznie przygotowani i najnormalniej w świecie mimo najlepszych intencji nie będą w stanie trafnie zdiagnozować wielu nowotworów. Pakiet nie poprawi też dostępu do specjalistycznego leczenia co jest jedną z największych bolączek bezradnych i bezbronnych pacjentów chorych na raka w Polsce. Dr Janusz Meder z Polskiej Unii Onkologicznej mówi że „w Polsce są ośrodki, głównie akademickie, gdzie diagnozuje się i leczy nowotwory na najwyższym europejskim poziomie, problem w tym, że trafia do nich zaledwie 50 % chorych. Każde przyjęcia ponadlimitowe są utrącane przez NFZ, który odmawia płacenia nadwykonań”. Co więcej Ministerstwo Zdrowia deklarując działanie na rzecz poprawy leczenia nowotworów całkowicie pominęło najważniejszy chyba „drogowskaz” leczenia onkologicznego w Polsce jakim jest tzw „Cancer Plan” czyli opracowaną przez blisko 200 ekspertów - lekarzy wielu specjalności zajmujących się leczeniem nowotworów „Strategię Walki z Rakiem w Polsce na lata 2015-2024”. Celem dokumentu było wytyczenie 30 priorytetów w celu poprawy wczesnej diagnostyki oraz leczenia nowotworów a także edukacji społecznej czy rozwoju badań naukowych. Niestety eksperci rządowi uznali ten dokument za mało przydatny. Wszystko wskazuje więc na to że pakiet kolejkowy a w ramach tego także pakiet onkologiczny przygotowany przez rządową komisję w atmosferze wielkiej propagandy sukcesu wejdzie w życie wbrew protestom onkologów i lekarzy rodzinnych.

Bardzo podobna sytuacja ma też miejsce przy okazji zapowiedzi wprowadzenia przez rząd projektu nowego Prawa Budowlanego zwanego od tej pory Kodeksem Budowlanym. Od kilku miesięcy  kiedy - działająca przy Ministerstwie Infrastruktury - tzw Komisja Kodyfikacyjna, przedstawiła projekt nowego prawa, nie ma chyba w Polsce żadnego środowiska branżowego które by nie biło na alarm że przygotowywane przepisy to bubel legislacyjny, który spowoduje trudny nawet do przewidzenia chaos w inwestycjach budowlanych. Protestuje Towarzystwo Urbanistów Polskich, od wielu miesięcy bardzo krytyczne uwagi przedstawia Polska Izba Inżynierów Budownictwa [3] a Izba Architektów RP w swoim stanowisku wobec projektu nowego kodeksu zarzuciła rządowej komisji brak jakiegokolwiek logicznego i przejrzystego porządku w przygotowanym projekcie. Na koniec sugerując wręcz udzielenie „ wsparcia Komisji Kodyfikacyjnej przez przedstawicieli środowiska zawodowego reprezentującego bezpośrednią i praktyczną znajomość procesu inwestycyjnego”. Czyli krótko mówiąc w dyplomatyczny sposób architekci powiedzieli rządowym ekspertom: panowie – nie macie pojęcia o czym mówicie, poradźcie się środowisk które się tym zawodowo zajmują.

W nr 38 dwumiesięcznika „Zawód: Architekt” z lipca – sierpnia 2014 zamieszczono także stanowisko Naczelnej Rady Adwokackiej w sprawie rządowego projektu nowelizacji Prawa Budowlanego. Z kilku stron bardzo szczegółowego opracowania wyłania się obraz kompletnej katastrofy rządowego projektu. Naczelna Rada Adwokacka nie tylko sugeruje usunięcie kilkudziesięciu artykułów nowego Kodeksu ale pisze wręcz że proponowane zmiany –szczególnie w kwestii odstąpienia od pozwoleń na budowę są sprzeczne z Konstytucją RP – także w świetle wcześniejszych wyroków Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie ale także mogą „sprzyjać oportunistycznym, a nawet korupcyjnym zachowaniom, zmierzającym do przekroczenia przez organ terminu wydania i doręczenia decyzji o sprzeciwie.”       

Pomimo to zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że rząd przygotowując ustawy i rozporządzenia nie potrzebuje konsultacji ani z ekspertami branżowymi ani ze środowiskami zawodowymi zajmującymi się na co dzień daną dziedziną. W ten sposób stopniowo i konsekwentnie postępuje proces lawinowego biurokratyzowania i upartyjnienia państwa, w którym o wszystkim decyduje partyjny czy rządowy specjalista. To jawny powrót do systemu - nie tylko centralnie ale też co gorsza  niedolnie sterowanego. W przypadku reform służby zdrowia efektem będzie coraz gorsza kondycja finansowa placówek, coraz gorsza dostępność pacjenta do specjalistycznego leczenia i być może masowa rezygnacja młodych lekarzy  z podejmowania specjalizacji lekarza rodzinnego. W przypadku prawa budowlanego zaś doprowadzenie do takiej patologii biurokratycznej która całkowicie sparaliżuje proces inwestycyjny w budownictwie. Zapewne i w jednym i w drugim przypadku obywatel żeby się leczyć albo wybudować dom będzie zmuszony po prostu dać łapówkę albo szukać znajomości.

Takie są jednak efekty patologicznego upartyjnienia państwa w ciągu ostatnich ośmiu lat. Ludzie desygnowani na stanowiska ministerialne nie maja żadnego doświadczenia ani kompetencji do sprawowania nadzoru nad systemem który im powierzono. Ani Cezary Grabarczyk ani Sławomir Nowak obejmując resort infrastruktury nie mieli bladego pojęcia o inwestycjach budowlanych czy transporcie, Ewa Kopacz czy Bartosz Arłukowicz biorąc w swoje dłonie nadzór nad służbą zdrowia nie mieli żadnego doświadczenia nawet w nadzorowaniu średniej wielkości szpitala, nie wspominając o jakiejkolwiek innej strukturze systemowej. Teresa Piotrowska obejmując nadzór nad służbami specjalnymi państwa miała doświadczenie na poziomie urzędnika urzędu wojewódzkiego a Joanna Kluzik- Rostkowska nigdy w życiu nie zajmowała się edukacją.

O desygnowaniu na posadę ministra decyduje dziś wyłącznie pozycja w partii lub – jak w przypadku Arłukowicza czy Kluzik - Rostkowskiej – nagroda za polityczny transfer. Trudno się więc dziwić, że osoby nie mające żadnego doświadczenia a przede wszystkim autorytetu w środowiskach zawodowych dla których projektują normy prawne czy systemowe, unikają z tymi środowiskami kontaktu czy konfrontacji recept postępowania. To wizerunkowi tytani, przedstawiani jako wybitni eksperci desygnowani przez partię aby naprawić i zreformować państwo. Obawiam się jednak że zwieńczenie działalności dokładnie każdego z nich już dziś można opisać słowami piosenki Jacka Kaczmarskiego: „Przeszli tytani, na świat zesłani, aby naprawić zło. Byliśmy dla nich za mali – przeszli – zdeptali.”      

[1]

http://www.nil.org.pl/aktualnosci/apel-nrl-do-prezesa-rady-ministrow-w-sprawie-tzw.-pakietu-onkologicznego-i-kalendarium-dzialan-nrl-w-zakresie-pakietu

[2]

http://waw75.salon24.pl/612027,operacja-sie-udala-najubozsi-pacjenci-doplacili

[3]

http://waw75.salon24.pl/609750,katastrofa-budowlana-i-umundurowani-inspektorzy

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo