waw75 waw75
3925
BLOG

Spór o Trybunał jak bilans otwarcia

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 73

Kolejna „wojna o krzesła” (tym razem było ich pięć),  jaka rozgorzała wokół wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego zaczepiła czasowo o kawałki dwóch sąsiednich kadencji sejmu – co najistotniejsze rozdzielonych zasadniczym zwrotem politycznym. Tym samym sprawa ta stała się przede wszystkim niezwykle wyrazistym punktem odniesienia obrazującym jakość życia publicznego pod rządami obu ekip. Zwykle takie porównania można było analizować po kilku miesiącach – tym razem nadarzyła się okazja niemal od pierwszego dnia po wyborach.

Oczywiście lada moment sprawa ta przestanie kogokolwiek interesować – kurz opada a dom stoi jak stał. Ale, moim zdaniem, z całego przedstawienia jakie w kilku aktach ogląda społeczeństwo od pół roku, po opuszczeniu kurtyny  pozostaną dwie refleksje: po pierwsze pytanie o wiarygodność mediów i ważnych recenzentów w debacie publicznej, a po drugie kwestia tego jaka jest właściwie funkcja prawa w życiu państwa i obywateli.

Trudno nie zauważyć faktu, że – jak już wiadomo - niezgodny z Konstytucją wybór sędziów przez sejm poprzedniej kadencji nie spotkał się wówczas nawet z szelestem mediów, podczas gdy wybór dokonany przez sejm obecny wywołał  wrzawę we wszystkich możliwych studiach i redakcjach. Naprawdę ciężko o bardziej wyraźny obraz tego  jak media głównego nurtu – a przede wszystkim TVP - chroniły poprzednią koalicję przed przedostaniem się do opinii publicznej niekorzystnych dla niej informacji. I to nawet kiedy ekipa ta po prostu łamała Konstytucję. Czy podobnych przykładów bezprawia przez te osiem lat nie było? Z mediów publicznych z pewnością ludzie się o tym nie dowiadywali.

Ta nagła zmiana poczucia misji dziennikarskiej , jaka nastąpiła przy okazji procedury wyboru sędziów pokazała przede wszystkim jak gigantyczną skalę indoktrynacji napędzały media publiczne w okresie kiedy odpowiedzialność za ważne dla państwa decyzje ponosiła poprzednia ekipa władzy.

Kolejny odcień tego samego problemu to - delikatnie mówiąc – podwójna optyka czołowych komentatorów życia publicznego. „Nawiasy”, które przy okazji sporu o trybunał, spięły jakość i wiarygodność ich publicystyki przez ostatnie pół roku, mogą wywoływać duży niesmak. Można by się w tym miejscu zatrzymać na dłużej – ale dla jasnego obrazu problemu wspomnę choćby Tomasza Lisa - faceta który choć od 2012 roku nawoływał do ignorowania „nieznośnego jazgotu” sfrustrowanego „motłochu” , dziś po zmianie władzy nagle odnalazł w sobie misję walki o uszanowanie i uwzględnienie głosu środowisk niezadowolonych z decyzji rządu.

Konflikt przy wyborze sędziów do trybunału obnażył nie tylko postawę mediów ale także ludzi i środowisk mających dotychczas atrybuty wiarygodności w kształtowaniu opinii społeczeństwa. Kiedy patrzę choćby na medialne tourne profesora Andrzeja Zolla, który ostrzega dziś przed skutkami ingerencji większości parlamentarnej w zapisy prawa to aż ciśnie mi się pytanie: dlaczego tak późno panie Profesorze? Doprawdy trudno się nie zdziwić dlaczego tak niezawiśli recenzenci kondycji prawnej państwa, jak choćby właśnie profesor Zoll nie bili na alarm w czerwcu? Ani dlaczego nie dostrzegali łamania Konstytucji przez większość parlamentarną w październiku? Nie odważyli się skrytykować bliskiego sobie środowiska politycznego czy też może po prostu nie chcieli?

Trudno się oprzeć wrażeniu, że takich ludzi jak profesor Zoll,  Chmaj czy Rzepliński oburzyło dopiero to, że skok Platformy Obywatelskiej na pięć sędziowskich krzeseł w trybunale – mimo złamania zasady rozdzielności kadencji – się nie powiódł.

Coś jak niegdyś słuszne obrzydzenie wstrętną korupcją, jakie odnalazł w sobie Adam Michnik po wizycie Lwa Rywina – z tym, że dopiero po kilku miesiącach, kiedy korzystne dla Agory zapisy nie znalazły się w ustawie medialnej. Zresztą może ten „użytkowy rozsądek” to stała cecha jaką charakteryzuje się większe środowisko – tylko po co ta cala patetyczna sofistyka?  

Profesor Zoll może mieć świętą rację w bardzo wielu swoich argumentach. Ba! – uzasadnienie tej racji może nawet zachwycać logiką i wiedzą, z tym że dobry prawnik poza umiejętnością retoryki powinien jeszcze dysponować wiarygodnością a tego atutu nie da się wypracować w dwa tygodnie. Nagła zmiana optyki – nawet na bardzo rozsądną, działa często wręcz odwrotnie.

Nie przypominam sobie także aby jakieś światłe gremium wykładowców prawa z UJ dostrzegło w czerwcu czy październiku, swoją misję aby interweniować przed psuciem systemu prawnego państwa. Misję odnaleźli dopiero kiedy ówczesny skok na posady sędziowskie się nie powiódł. Co ciekawe tylko jeden prawnik i wykładowca prawa z owej zacnej uczelni ostrzegał wtedy głośno, że wprowadzenie w życie tej ustawy w sejmie poprzedniej kadencji doprowadzi do naruszenia prawa: obecny Prezydent. I oczywiście został za to ostro skrytykowany.

Ale spór o wybór sędziów Trybunału potwierdził także – a może wręcz przede wszystkim – po raz kolejny gigantyczną zapaść systemu prawnego w Polsce. Jaka jest funkcja prawa stanowionego? Jaki jest jego cel? Czy w odczuciu społeczeństwa prawo to jeszcze narzędzie sprawiedliwości, porządku, równowagi i uczciwości?

Spór o trybunał to przede wszystkim pytanie o wartość prawa. I nieważne czy mówimy o prawie karnym, cywilnym, administracyjnym czy jakimkolwiek innym. To kryzys celu całego założenia – lub  jego interpretacji.

Maciek Dobrowolski siedzi 3 lata w areszcie mimo braku jakiegokolwiek dowodu o winie – wszystko zgodnie z prawem. Jan Bury o winie którego może się przekonać każdy kto sobie po prostu włączy nagranie jego głosu w internecie - odpowiada z wolnej stopy. Wszystko zgodnie z prawem.  Mariusz Kamiński za wykrycie milionowych łapówek za odrolnienie gruntów dostaje 3 lata bez zawieszenia – wszystko zgodnie z prawem. Gangsterzy z mafii pruszkowskiej zostają zwolnieni do domu – zgodnie z prawem. Upośledzony umysłowo facet za kradzież batonika o wartości 1 złotego  trafia do „paki” a procesy o defraudacje i wyciek milionów złotych z publicznej kasy toczą się tak długo i przy tylu zmianach składów aż kończą je przedawnienia. Rzecz jasna zgodnie z prawem. Człowiek który sobie dobudował do swojego domu na własnej działce ganek dwa na dwa metry bez pozwolenia na budowę dostaje kilkadziesiąt tysięcy kary za samowolę budowlaną – zgodnie z prawem.  Człowiek który sprowadzi publiczną spółkę na krawędź wielomilionowego bankructwa dostaje odprawę kilkaset tysięcy złotych – zgodnie z prawem. 

Polska cierpi dziś na chroniczny zespół dysfunkcji prawa i spór o wybór sędziów trybunału wpisał w cały niezwykle bolesny problem. Jaki jest sens prawa które ma usprawiedliwić procedurę zdominowania Trybunału Konstytucyjnego przez jedno środowisko polityczne? Jaki jest sens i cel prawa jeśli czołowi polscy prawnicy nie widzą w nim narzędzia do równowagi światopoglądowej w Trybunale Konstytucyjnym? Czy to tylko kwestia procedury? Procedury jak widać służą dowolnym celom – prawo powinno te cele wyznaczać.

Awantura o trybunał lada moment przestanie już kogokolwiek interesować – państwo się nie zawali, po ulicach nie będą grasować bandy w brunatnych koszulach a Polska nie zostanie otoczona drutem kolczastym. Ale doprawdy trudno dziś o bardziej wyrazisty bilans otwarcia stanu państwa w jakim zastały nas kolejne wybory parlamentarne. 

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka