waw75 waw75
1564
BLOG

Ekologów trzeba traktować poważnie

waw75 waw75 Gospodarka Obserwuj notkę 26

Konflikt o metody ochrony Puszczy Białowieskiej przekroczył chyba wszystkie granice absurdu. Choćby dlatego, że z jednej strony występuje ekipa która za żadne błędy nie ponosi odpowiedzialności, i to nawet gdyby swoje postulaty wymusiła łamiąc prawo, a po drugiej minister i leśnicy którzy z każdej decyzji są i będą w przyszłości rozliczeni bez litości. Jest to tym bardziej istotne, że problem niszczenia drzewostanu przez kornika drukarza to sprawa z której nie ma dobrego wyjścia - spór może bowiem dotyczyć tylko wyboru czy poświęcić setki tysięcy drzew nie podejmując żadnej interwencji, czy też usuwać zaatakowane i powalone sztuki drzewostanu próbując oszczędzić sąsiednie obszary. Sytuacja ta powoduje zatem że odpowiedzialność za ewentualne błędy „w taktyce” poniosą wyłącznie leśnicy – ekolodzy, nawet jeśli ich postulaty spowodują totalne zdewastowanie ekosystemu po prostu zajmą się „walką” o jakieś inne wartości przyrody. I trudno się oczywiście nie zgodzić z ekologami, że natura od tysięcy lat sama radzi sobie z podobnymi plagami jak apetyt jakiegoś kornika, a rocznie jego ofiara pada relatywnie niewielka ilość drzew w stosunku do wszystkich istniejących sztuk. Jednak kiedy spojrzymy na daty tych uspokajających zapewnień, i uświadomimy sobie że słowa te padały na przykład 10 czy 15 lat temu, to zaczyna do nas docierać, że przez cały ten czas natura jednak sobie z kornikiem sama nie poradziła. Padły za to setki tysięcy drzew – jak twierdzi w wywiadzie dla tygodnika „W Sieci” minister Jan Szyszko – około 4 mln metrów sześciennych drzewostanu. Biorąc zaś pod uwagę że jednym z najistotniejszych przyczynków do rozprzestrzeniania się kornika drukarza są łagodne zimy, musimy się pogodzić że przy obecnej tendencji klimatu w Polsce, postępując w imię tzw ekologii trzeba się po prostu pogodzić z zanikiem świerka w drzewostanie Puszczy Białowieskiej.

.

Na wstępie trzeba jednak powiedzieć, że problem z niszczycielskim działaniem kornika drukarza w Puszczy Białowieskiej nie zaczął 25 października 2015, jak można by dziś wywnioskować z artykułów dzielnych obrońców wszelkiej demokracji z redakcji Natemat czy Gazety Wyborczej. Ostrą polemikę pomiędzy zwolennikami wycinki świerków zaatakowanych przez kornika drukarza, a miłośnikami puszczy nie regulowanej ludzka ręką, znajdziemy bez trudu w artykułach nawet sprzed piętnastu lat. Mało tego – między czerwcem a wrześniem 2013 roku w nadleśnictwach Puszczy Białowieskiej była prowadzona kontrola Najwyższej Izby Kontroli i raport jaki wtedy sporządzono był niezwykle krytyczny zarówno dla nadleśnictw jak i ówczesnego Ministerstwa Środowiska. Ale, zapewne w natłoku obowiązków, tego typu raporty krytycznie oceniające poczynania poprzedniej władzy jakoś umykały uwadze dziennikarzy „którym nie jest wszystko jedno”. Dziś portal Natemat publikuje za to wręcz wstrząsające słowa dziennikarza TVP Info, Pawła Prusa, który podobno (uczciwie mówię - nie sprawdzałem a Tomasz Lis jest przecież znany z kreatywności w „cytowaniu” przeróżnych wypowiedzi) pisze na Twitterze: „Nie wiem o co tu chodzi, ale skala wycinki jest porażająca. Od 30 lat tu bywam i czegoś takiego nie widziałem". To istotnie niezwykle poruszające – głównie w kontekście oceny spostrzegawczości pana redaktora. Przed 2011 rokiem – czyli pięć lat temu, na terenie Puszczy limit wycinki drzew – tych zaatakowanych przez kornika ale nie tylko – wynosił bowiem prawie 148 tysięcy metrów sześciennych drewna. Po protestach ekologów w 2012 roku Ministerstwo Środowiska drastycznie ograniczyło limity wycinki i narzuciło maksymalnie 47 tysięcy metrów sześciennych na rok. Obecnie – jak podaje na swojej stronie Nadleśnictwo Białowieża, rocznie wycina się około 18, 8 tysięcy metrów sześciennych drewna – czyli przeszło dwukrotnie mniej niż zatwierdził w 2012 roku Minister Środowiska w rządzie Donalda Tuska i prawie ośmiokrotnie mniej niż cięło się przed 2011 rokiem.. Trudno się więc zorientować czy dziennikarz cytowany przez portal Tomasza Lisa nigdy nie widział że wycina się tak dużo czy też może że tak mało. Bo jeśli tak dużo, to dane o liczbie wycinanych w Puszczy drzew dość drastycznie zaprzeczają jego spostrzeżeniom. Czytając artykuły zwalczające obecną władzę można za to odnieść wrażenie że po objęciu resortu środowiska przez profesora Jana Szyszkę po prostu ruszył jakiś armagedon „pisowskich” siepaczy, którzy z piłami i siekierami masowo zaczęli likwidować Puszczę Białowieską.

.

Nikt oczywiście nie ma wątpliwości że przy obecnej skali uprzemysłowienia świata i masowej produkcji kosztem zasobów naturalnych i roślinnych naszej planety, działalność organizacji ekologicznych jest niezbędna i godna najwyższego podziwu. Choćby kiedy ekolodzy walczą o ochronę puszczy amazońskiej, ochronę Arktyki czy zachowanie poszczególnych gatunków zwierząt przed rządzą zysku ze strony gospodarczych gigantów czy rabunkowej polityki państw. Kuriozum sporu o sposób ochrony Puszczy Białowieskiej, polega jednak na tym, że motywację bezdusznych i cynicznych pasożytów leśnego ekosystemu zaprojektowano ludziom którzy często połowę swego życia i całe swoje wykształcenie poświęcili działaniu na rzecz pielęgnacji i ochrony lasów w Polsce. Dziś ludzie ci są przedstawiani niemal jako owładnięci jakimś amokiem likwidacji rezerwatów przyrody a nawet piękna przyrody.

Co ciekawe, wróg numer jeden dzisiejszych polskich ekologów, profesor Jan Szyszko, oskarżany wręcz o zaślepienie żądzą zysku kosztem drzew objętych ochroną, jak informuje Wikipedia „W latach 1993–1994 pełnił funkcję dyrektora Krajowego ZarząduParków Narodowychw Ministerstwie Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Zostałpracownikiem naukowo-dydaktycznymSGGW i kierownikiem Katedry Architektury Krajobrazu na Wydziale Ogrodnictwa i Architektury Krajobrazu, współtwórcą i kierownikiem Pracowni Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych. Zasiadał w Komitecie EkologiiPolskiej Akademii Nauk. Jest autorem ponad stu publikacji naukowych z zakresu użytkowania zasobów przyrodniczych i ekologii. Założył i prowadzi prywatną stację naukowo-badawczą dla studentów krajowych i zagranicznych, w której prowadzone są badania nad podnoszeniem zdrowotności lasów i wykorzystaniem zasobów przyrodniczych dla rozwoju gospodarczego. ”

Oczywiście, z takim CV profesor Szyszko nie może w żaden sposób konkurować kompetencjami w rozumieniu funkcjonowania lasu z takimi znawcami tematu jak choćby Adam Wajrak, jednak mimo wszystko oskarżanie Szyszki o chęć wypatroszenia białowieskiego ekosystemu z jego naturalnego bogactwa jest retoryką dość osobliwą.

Inna sprawa, że leśnicy – a szczególnie ci z Lasów Państwowych nagrabili sobie tym, że nie chcieli się zgodzić żeby zyski z gospodarki leśnej szły na zasypywanie długów zaciąganych bez umiaru przez poprzednią – słuszną ekipę. Ekipę która zapewniała komfort życia marginalnej choć wpływowej części swojego elektoratu. Ale to kosztowało, deficyt budżetowy skoczył z 18 do 54 miliardów, dług publiczny państwa z niecałych 400 do przeszło 900 miliardów. Trudno się więc dziwić że tak straszną wściekłość budził fakt że leśnicy nie chcieli się zgodzić na to aby koszty tego zadłużenia pokrywać z zysków za wycinkę lasu. Dziś płacą za to tym, że obdziera się ich z kompetencji i dobrej woli w gospodarowaniu polskimi lasami.

.

„Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera” – to dość malownicza zasada która z racji zawirowań dziejowych stała się polską specjalnością – zna to zresztą pewnie większość specjalistów z różnych dziedzin. Przychodzi Polak do lekarza, architekta, mechanika samochodowego czy dowolnego fachowca i wie lepiej co należy zrobić – jak leczyć, jak zaprojektować, jak załatać. Wie bo mu szwagier powiedział, wie bo żona widziała jak była na wycieczce, wreszcie wie bo czytał w internecie. I wymusi. Czasem zresztą z lekkim zażenowaniem i satysfakcją że przyszedł do specjalisty a tu sam musi mu pokazywać palcem co i jak. Problem zaczyna się oczywiście jak już się okaże, że jednak wykształcenie i doświadczenie zawodowca to jednak jakieś wartości. Bo po kilku tygodniach zdrowie sypie się lawinowo, albo co gorsza pojawią się przerzuty ... , bo pęka strop albo wali się balkon zazbrojony inaczej niż przeliczył projektant, bo niewinne dołożenie dwóch pustaczków powoduje że zamiast pięknego zgrabnego domku wyszła maszkara bez proporcji. I zawsze wtedy jak królik z kapelusza wyskakuje jak na sprężynce złoty argument: to fachowiec powinien mnie wtedy przekonać – w końcu jest specjalistą - za to mu zapłaciłem! Inaczej bym do niego nie poszedł tylko bym se zrobił sam! Ze szwagrem.

.

O kompetencjach w ochronie i higienie leśnych ekosystemów podstawą jest dziś często ukończenie „akademii Google”, „uniwersytetu Gazety Wyborczej” czy umiejętność obsługi sprzętu do zjeżdżania i podchodzenia na linie. W ostatnich miesiącach zaś także „słuszna” niechęć do PiS-u. Choć trzeba też uczciwie powiedzieć, że pod tymi postulatami podpisują się także często także faktyczni i kompetentni specjaliści jak choćby profesor Jerzy Marian Gutowski z Instytutu Badawczego Leśnictwa Zakładu Lasów Naturalnych w Białowieży. Człowiek który badaniu leśnego ekosystemu, w tym specyfiki zagrożeń przez kornika drukarza także poświęcił wiele naukowej uwagi i sporządził na ten temat sporo bardzo wartościowych opracowań. Jednak jakiekolwiek decyzje i recepty jakie dziś zostaną podjęte w kwestii ochrony Puszczy Białowieskiej będą miały  swoje bardzo określone konsekwencje. To zawsze będzie coś za coś.

Zgadzam się więc żeby organizacje ekologiczne także miały prawo forsować swoje postulaty. Nawet jeśli wbrew leśnikom, którzy pielęgnacji i kształtowaniu lasu poświęcili ostatnich kilkadziesiąt lat swojego życia – mając wykształcenie i wiedzę o relacjach między poszczególnymi gatunkami roślin i zwierząt. Niech decydują ekolodzy. Ale ekologów trzeba wreszcie zacząć traktować poważnie. Szanować ich wiedzę i kompetencje. A co za tym idzie powierzyć im także formalną odpowiedzialność za decydowanie o kierunkach ochrony ekosystemów które są im tak bliskie. Wyciąganie konsekwencji od kogoś kto sobie kilka razy zjechał na linie z dachu ministerstwa to jakaś bzdura, ale szacunek dla działalności organizacji ekologicznych wymaga aby poważnie potraktować ich odpowiedzialność jeśli za kolejnych dziesięć lat Puszcza Białowieska „ubogaci się” o kolejne kilka milionów metrów sześciennych martwego drzewa świerkowego. Jeśli drewno to nie ma wartości rynkowej, to nie znaczy przecież, że nie ma ono generalnie żadnej wartości.

 

http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2152

http://wyborcza.pl/1,75400,16500703,Lesniku__nie_boj_sie_kornika_.html

http://www.tvp.info/24746042/prof-szyszko-bez-wycinki-groza-nam-reperkusje-komisji-europejskiej

http://wpolityce.pl/gospodarka/203943-nik-alarmuje-w-puszczy-bialowieskiej-masowo-wycinane-sa-ponadstuletnie-drzewa

http://www.bialowieza.bialystok.lasy.gov.pl/aktualnosci/-/asset_publisher/J2Fu9wuoZqJd/content/10-faktow-o-puszczy-bialowieskiej-#.VxQIj9SLTGg

http://natemat.pl/167135,pis-niszczy-nie-tylko-trybunal-i-media-jezdze-do-puszczy-bialowieskiej-od-30-lat-nie-widzialem-takiej-wycinki-drzew

http://www.rp.pl/artykul/1194603-Rekordowe-przychody-Lasow-Panstwowych-w-tym-roku.html#ap-1

https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Szyszko

https://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Wajrak

https://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:-3wiM1poAQcJ:https://www.ibles.pl/documents/13012/1770950/gutowski2-1-1.pdf+&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl

 

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka