waw75 waw75
4164
BLOG

Triumf Antoniego Macierewicza

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 93

Niedawna historia wniosku o votum nieufności dla szefa MON Antoniego Macierewicza jest ważnym przyczynkiem do dyskusji jak bardzo konieczne było przeprowadzenie w Polsce lustracji. Po pierwsze dlatego że, gdyby nie badania  i ujawnienie teczek Tajnych Współpracowników SB to dziś ofiary tzw „gry teczkami” nie miałyby najmniejszych szans obrony. Po drugie zaś dlatego że sytuacja ta pokazała w jaki sposób nawet dziś, po 25-cu latach od upadku komunizmu, agentura ta może zostać wykorzystana. Dotychczas wyobrażaliśmy sobie przede wszystkim sytuację, kiedy człowiek figurujący w aktach SB będzie szantażowany lub „rozgrywany” z powodu swojej wstydliwej przeszłości – sprawa Antoniego Macierewicza pokazuje, że „teczkami” można zniszczyć także kogoś kto nieświadomie kontaktował się z Tajnym Współpracownikiem SB.

.

Można zatem powiedzieć, że sprawa „gry teczkami” zastosowana wobec jednego z najważniejszych polityków w państwie – wobec szefa MON, w sposób niemal symboliczny uderzyła w człowieka który jako pierwszy w wolnej Polsce, w 1992 roku  odważył się rozpocząć trudny i bardzo ryzykowny proces lustracji tajnych agentów Służby Bezpieczeństwa. Czy gdyby lustracji nie dokonano, gdyby nie powstał IPN, gdyby nie dokonano niezwykle wnikliwej kwerendy teczek tajnych współpracowników to Antoni Macierewicz miałby dziś jakiekolwiek szanse obrony? Czy szef MON – na trzy tygodnie przed szczytem NATO w Polsce miałby szansę obronić wtedy swoją wiarygodność? Absolutnie  nie – gdyby nie przeprowadzenie lustracji, to po ponad ćwierć wieku od upadku komunizmu, nie tylko Gazeta Wyborcza ale w zasadzie każde środowisko „ludzi honoru” dysponujące dostępem do akt dawnej SB, byłoby w stanie wykończyć dowolną osobę istotną w strukturze państwia. Dlatego naprawdę symboliczne jest, że właśnie lustracja TW – w tym przypadku akt Roberta Luśni, uniemożliwiła dziś Gazecie Wyborczej skompromitowanie Antoniego Macierewicza.

.

Takich ludzi jak Robert Luśnia były w Polsce tysiące. Z większym lub mniejszym brudem za paznokciami, z większym lub mniejszym wkładem w niszczenie ówczesnej opozycji. Ale z jednym wspólnym stygmatem współpracy z SB w niszczeniu ludzi „Solidarności”. I gdyby w latach 90-tych „spalono akta” to dziś metody działania Gazety Wyborczej byłyby skutecznym narzędziem do zniszczenia dokładnie każdego uczestnika życia publicznego, a    stwierdzenie jaki charakter miała jego znajomość z Tajnym Współpracownikiem SB byłaby po prostu niemożliwa. Można się jedynie chwilę zamyślić, dlaczego środowiska Gazety Wyborczej od samego początku tak zaciekle sprzeciwiały się przeprowadzeniu lustracji. Ale sprawa ta pokazała także, że ten historyczny spór jednak wygrywa Macierewicz. A ściśle mówiąc – wygrał go w 1992 roku.

.

Pozostaje jednak jeszcze inny ważny wątek tej sprawy. A mianowicie to dlaczego Gazeta Wyborcza zdecydowała się opublikować tekst oskarżający szefa MON o brak wiarygodności z powodu nieświadomych kontaktów z byłym Tajnym Współpracownikiem SB. To bardzo słaby argument – choćby dlatego, że jeśli przyjmiemy tego typu retorykę to pierwszym do „votum nieufności” i usunięcia z redakcji Wyborczej musiałby być Adam Michnik za zatrudnienie i wieloletnią współprace z Lesławem Maleszką. Nie o uczciwość ani o wiarygodność tu zatem idzie, ale o danie upustu emocjom wobec wieloletnie działalności Macierewicza. Środowisko Gazety Wyborczej nigdy nie daruje mu ani przeprowadzenia lustracji która doprowadziła do ujawnienia wielu Tajnych Współpracowników, ani przeprowadzenia likwidacji WSI. Co więcej Macierewicz stał się też uosobieniem całego lustracyjnego nurtu w debacie publicznej – tego który zaowocował takimi choćby książkami jak „SB a Lech Wałęsa”, „Resortowe dzieci. Media” czy nawet zainteresowaniem książkami Wojciecha Sumlińskiego. Słowem, stał się symbolem tego nurtu w debacie, który bardzo wielu ludziom jest dziś bardzo niewygodny. Oczywiście trzeba też uczciwie trzeba przyznać, ze Antoni Macierewicz w ostatnich latach wobec swoich adwersarzy także posługiwał się bezpardonowym językiem a purytanizm jego osądów, sprawiedliwych lub nie - nie mi oceniać, bez wątpienia przysposobił mu wielu szczerych przeciwników.

Nie idzie więc o spór czy o ostrość języka – to kwestia smaku.

Ale wykorzystywanie takiego artykułu prasowego do próby usunięcia szefa MON ze stanowiska , i to w tak ważnym dla Polski momencie na trzy tygodnie przed szczytem NATO daleko wykracza poza polityczną debatę . To najniższy poziom „gry teczkami” jaki mogliśmy sobie wyobrazić od ćwierć wieku - co więcej, w tym przypadku uderzające nie tylko w Macierewicza ale przede wszystkim w interesy państwa. Smutne jest przy tym to, że po te metody sięga były działacz opozycyjny, jakim przecież był Grzegorz Schetyna. Owszem - zapewne ujmie tym niewąskie grono środowiska które na punkcie Macierewicza ma po prostu fanatyczną „korbę”. Nie wiem tylko czy zdaje sobie sprawę jakie granice zdecydował się przekroczyć – i to granice przyzwoitości zdefiniowane powszechnie w Polsce od ponad ćwierć wieku.        

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka