waw75 waw75
1055
BLOG

Pomysłowość lewicy

waw75 waw75 Społeczeństwo Obserwuj notkę 10

W dyskusji na argumenty konserwatysta nigdy nie wygra z lewicowcem. Bo to po prostu niemożliwe – to tak jakby w jakiejkolwiek dyscyplinie sportu próbować wyłonić zwycięzcę wiedząc że jednego z graczy nie obowiązują zasady gry.  W debacie światopoglądowej – a już w szczególności w debacie politycznej – ową zasadą gry jest logika i uczciwość argumentacji.

.

Czy chodzi tu o złą wolę? – nie, absolutnie nie! Jeśli ktoś w ten sposób by to rozpatrywał, zabrnie w pusty zaułek. To kwestia charakterologiczna, wszak to nie światopoglądy wybierają sobie swoich sygnatariuszy, ale ludzie wybierają retorykę i pozycję w dyskusji jaka im odpowiada. Argumentują tak jak uważają za adekwatne żeby zdefiniować rzeczywistość. Charakterologiczny konserwatysta z istoty rzeczy zawsze będzie miał wewnętrzny imperatyw żeby szukać faktów i dowodów obrazujących stan rzeczywisty – żeby je udowodnić. Charakterologiczny lewicowiec zaś będzie wewnętrznie czuł że rzeczywistość to rzecz plastyczna i nieograniczona – będzie ją projektował i szukał dla niej atrakcyjnej formy przekazu – rzeczywistość przedstawiana przez niego będzie ograniczona wyłącznie jego wyobraźnią. Niczego udowadniać nie musi a siłą jego argumentu jest wyłącznie atrakcyjna forma przekazu. Prawda będzie tym co z jakichś powodów okazało się atrakcyjne – i doktryny polityczne nie mają z tym nic wspólnego.

I mogłoby się wydawać że ludzie o tak przeciwstawnej optyce pewnie nie są sobie do niczego potrzebni, gdyby nie to że i jednym i drugim przyszło żyć w tej samej rzeczywistości – w której każdy musi zająć jakieś miejsce i pełnić jakąś funkcję.

.

Słucham właśnie wywiadu z panią Krystyną Jandą, która uzasadnia potrzebę przeprowadzenia ogólnopolskiego strajku kobiet, które z początkiem października planują wyjść na ulice polskich miast i zaprotestować przeciwko łamaniu swoich praw. Oczywiście nie chodzi tu o żadne narzucone prawa ale o to że do sejmu wpłynął projekt obywatelski zabraniający aborcji. Kobiety ukarzą więc za to swoich pracodawców i rozpoczną jednodniowy strajk. Ale mniejsza o logikę formy, to niepotrzebna dygresja.

Bardziej interesuje mnie sam powód tego protestu – otóż kobiety wyjdą na ulice miast żeby zaprotestować przeciwko pozbawieniu ich prawa wyboru a przede wszystkim pozbawieniu ich prawa do wyrażenia swojej opinii do społecznego projektu ustawy antyaborcyjnej jaki wpłynął do sejmu. Jak wiadomo projekt ten podpisało ponad 500 tysięcy ludzi – zapewne nie tylko mężczyzn. Co więcej, nie widziałem chyba ani jednego mężczyzny który by ów projekt referował, czy to w sejmie czy też mediach – zawsze są to kobiety. Choć być może nie te które pasują do lewicowej wizji świata.

Czy ma to jednak jakieś znaczenie? – oczywiście nie, bo z punktu widzenia człowieka głodnego lewicowej optyki to nieatrakcyjna rzeczywistość. Zobaczymy więc spoty z atrakcyjną rytmiczną muzyką, pięści zaciskane w rytm, wdzięczny makijaż nadający twarzom ekspresyjnej urody. Zaczyna się walka! – walka o swoje prawa, walka bezpardonowa i bohaterska. Lewicowy świat zaczyna tętnić, żyć własnym życiem – zaczyna być atrakcyjny. Trzeba jeszcze tylko poszukać wroga bo, każdy przyzna, głupio trochę tak walczyć tylko po to żeby fajnie wyglądać.  Do strajku więc dojdzie, jest on potrzebny, przez wielu (a może bardziej przez wiele) oczekiwany. Można powiedzieć że jest społecznie potrzebny – dzięki niemu dla kogoś świat będzie bardziej atrakcyjny. Jak to wpłynie na kształt owego projektu ustawy który trafił do sejmowej komisji ? – zapewne nijak.

.

Ale przykład ten pokazuje też jak bardzo owa lewicowa kreatywność argumentacji i umiejętność projektowania społecznych zadań daje przewagę nad konserwatywnym sposobem funkcjonowania. Konserwatyści po prostu by na to nie wpadli – najpierw musiałby zdarzyć coś realnego – musiałaby zaistnieć jakaś rzeczywistość, jakieś prawodawstwo żeby uzasadnić logicznie swoje wystąpienie. Konserwatystom tej wirtualnej elastyczności brakuje. W tej kreatywnej propagandowej potyczce lewicowe usposobienie zawsze – do końca świata – będzie gwarantowało zwycięstwo.

I to nie tylko różnica postępowania – wbrew pozorom to przede wszystkim różnica retoryki, argumentacji. To dlatego na styku tych dwóch modeli wyrażania swoich stanowisk dochodzi do wspólnych oskarżeń o nieczystą grę. Konserwatysta w oczach lewicowca zawsze będzie do obrzydzenia doktrynerski i bezlitosny w swoim realiźmie – lewicowiec zaś w oczach konserwatysty zawsze będzie obrzydliwie fałszywy.  Jak mówił „klasyk” : „Panie profesorze my się będziemy porozumiewali – z łatwością. I oni też będą się porozumiewali – z łatwością. Tylko my z nimi, i oni z nami nie będą mogli.”

I ta kreatywność zostaje, ku kolektywnej aprobacie stylu, zaangażowana w debatę publiczną, rywalizację polityczną. Wyobraźmy sobie choćby że w 2012 roku zostaje ogłoszony ogólnopolski strajk kobiet które nie zostały spytane czy zgadzają się pracować siedem lat dłużej. Owszem, były wówczas protesty związków zawodowych ( które nota bene Lech Wałęsa zalecał rozgonić przez policję ) ale nikt nie wpadł na pomysł żeby zorganizować strajk kobiet. Nikt nie wpadł na to żeby, mimo drastycznego uderzenia w sytuację zawodową kobiet – dzielić debatę publiczną wedle konfliktu płci. Ustawa oczywiście weszła a aktywistki lewicowe organizowały w sejmie spotkania na których prześcigały się w deklaracjach wsparcia dla wydłużenia czasu pracy dla kobiet o owe siedem lat. Żadnego „spytania kobieto ich zdanie” ani tym bardziej strajku z tego powodu, rzecz jasna nikt nie postulował.  Pomijając już to że strajk we współczesnym systemie gospodarczym  to protest dotkliwy nie dla władzy ale przede wszystkim dla prywatnych pracodawców.

Kreatywność lewicowej retoryki w debacie publicznej jest bezkonkurencyjna – tak jak bezkonkurencyjny byłby na boisku piłkarskim zawodnik który by złapał w ręce piłkę i przyciskając ją mocno do ciała pobiegł ją wrzucić do bramki. Jest zwycięzcą bo jak by nie patrzeć piłka jest przecież w bramce rywali.  Tą skuteczną kreatywność lewicowej argumentacji widzimy choćby kiedy jest nakręcane oburzenie z powodu hasła „Polska w ruinie”. Oczywiście hasło to wraz z szczegółowym uzasadnieniem  pierwotnie brzmiało „Państwo w ruinie”  ale od czasu kiedy – choćby raz pojawiło się ze nazwą Polski – zaczęło być z gigantycznym oburzeniem traktowane jako najwyższy przejaw cynizmu. Jak to! – mówili zwolennicy poprzedniej władzy: popatrz na te autostrady! – uważasz ze to ruina? Dlaczego więc tej lewicowej wrażliwości na precyzję słowa zabrakło na przykład kiedy rządząca od 2007 roku Platforma Obywatelska obwieszała Polskę tysiącami plakatów z hasłem „Polska w budowie” – jak to? A więc przed 2007 rokiem Polska nie istniała? Te wszystkie domy, osiedla, ulice, szkoły – to wszystko nie istniało? – puste pole było? Podałem ten przykład żeby pokazać pewien specyficzny rodzaj elastyczności retorycznej – często zresztą zgodnej z natężeniem emocji.

.

Na koniec, choć znowu się za bardzo rozgadałem,  moja osobista prywatna refleksja. Kilka dni temu bez jakiejś głębszej intencji napisałem prześmiewczą notkę pod tytułem: „Mój plemnik – mój wybór”, a w której absurdalny i nieuczciwy postulat okrasiłem sofizmatem szczytnych idei i uzasadnień uniwersalną etyką. I w tym tonie też prowadziłem potem dyskusję z Gośćmi. Stałem na straży uniwersalnych wartości i praw człowieka. Ni musiałem niczego uzasadniać, niczego udowadniać – ja byłem za obroną pozytywnych wartości a moi adwersarze automatycznie stawali przeciwko nim. Walczyłem więc z ksenofobią, nietoleracją, faszyzmem, zaściankowością – stawałem w obronie wolności wyboru, swobody przekonań i otwartości intelektualnej. Widząc już po pierwszych słowach czyjegoś komentarza że próbuje mi cos tłumaczyć albo ma inne zdanie to momentalnie kończyłem czytać jego argumenty i zarzucałem mu łamanie tych wszystkich szlachetnych wartości którymi się obwarowałem. I już po kilku dosłownie komentarzach dotarło do mnie jakie to proste. Jak prosto jest łamać wszelkie zasady dialogu za pomocą bezpodstawnych oskarżeń – wystarczy jedynie deklarować swoją przyzwoitość, i można bezkarnie każdego zmieszać z błotem. Nawet jeśli miał rację. I to akurat uniwersalna zasada – ja niemal na każdym kroku widzę ją w retoryce lewicy – ale nie zaprzeczę że wielu konserwatystów też świetnie sobie w niej radzi.

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo