waw75 waw75
915
BLOG

Spirala narracji

waw75 waw75 Społeczeństwo Obserwuj notkę 22

 

Kiedy słyszę zalecenia Eryka Mistewicza, że rządowi potrzeba umiejętnej narracji bo „jeśli nie opowiemy o swoich sukcesach to przeciwnicy opowiedzą o naszych porażkach tak jak będą chcieli” to, z jednej strony wiem że ma rację – z drugiej zaś czuję że to jak kokaina wstrzykiwana w żyłę społeczeństwa. Szybki odlot a potem już tylko spirala agresji i zbydlęcenia debaty publicznej.

.

Problem z narracjami polega bowiem na dwóch rzeczach. Po pierwsze kiedy ten  machiaweliczny makijaż  stosują wszyscy to prędzej czy później ludzie wyczuwają ten fałsz i gra zaczyna się toczyć już tylko o wiarygodność narratora. A tą, niestety, buduje się wyłącznie na możliwie największym obrzydzeniu rywala i wpasowaniu go w szablon przeświadczeń. Po drugie zaś narracje bazują nie tyle na faktach co na emocjach i przeświadczeniach zakorzenionych w społeczeństwie. A te najczęściej podlegają patologii podziałów i rywalizacji społecznych po 1989 roku.

I w tym kontekście zalecenia żeby rząd PiS-u stosował narracje które sprawdziły się w ciągu kilku lat władzy środowisk PO, Gazety Wyborczej i ogólnie mówiąc beneficjentów III RP, to utopia nakręcająca społeczny konflikt. Polskie społeczeństwo po 1989 roku przekonano bowiem że dzieli dwie tożsamości: pierwsza to wyższość intelektualna, mentalna i  kulturowa tzw elit III RP, a druga to tożsamość ofiary - szlachetnych obrońców przyzwoitości których źli i nieetyczni szubrawcy krzywdzą niecnymi sposobami.

.

Polityka narracyjna ostatnich lat odnosiła sukces nie dlatego, że proponowała ludziom nową jakość ale właśnie dlatego, że masowała w nich misje swojej społecznej tożsamości. Pierwszych wciąż – do granic  fanatyzmu – upewniała że na drugim biegunie siedzi wyłącznie sfrustrowany ciemny motłoch, drugim zaś tłukła dramatycznym głosem, że nie ma takiej podłości, która by się nie objawiła po drugiej stronie barykady.

Efektem jest dziś nie tylko niespotykana dotąd pogarda i nienawiść i absurdalne już schamienie debaty publicznej, ale przede wszystkim dalsze stopniowe radykalizowanie się społecznych biegunów.

I dlatego,  jak pokazało poletko doświadczalne polityki narracyjnej ostatnich lat  tylko przez krótki czas jest ona formą pozytywnego przekazu – z czasem zawsze przeradza się w dominującą propagandę pogardy, kłamstwa i nienawiści, bo fundamentem tanich bon motów może być wyłącznie wyrazisty kontrast społeczny. Im bardziej mamy być wiarygodni – tym bardziej oni muszą być podli. I ta spirala nigdy się nie kończy.

.

PiS stosując dziś politykę narracyjną prędzej czy później będzie musiał wciąż podcinać wśród swoich zwolenników lawinę obrzydzenia do szubrawcy i złodzieja który chce okraść Polskę. Inaczej narracje będą mdłe i nikt ich nie kupi.

Skąd o tym wiadomo? – uczy o tym ostatnia dekada. Gdyby rząd Tuska bazował wyłącznie na narracji „Polski w budowie” i fetyszu „ciepłej wody w kranie” to prawdopodobnie elektorat PO bazowałby w granicach dwudziestu procent, a same tylko afery: stoczniowa i hazardowa – nie mówiąc już o absurdalnych wręcz z dzisiejszego punktu widzenia posunięciach w polityce zagranicznej – spowodowałyby być może przedterminowe wybory w 2010 roku. Innym rozdziałem jest okres 2011 – 2015 – pasmo afer, wielokrotnego zadłużenia państwa, korupcji przy publicznych kontraktach i masowego drenażu publicznej kasy przez zaprzyjaźnione środowiska. Na czym więc polegał sukces polityki narracyjnej ówczesnej władzy? Nie na narracji swoich sukcesów ale przede wszystkim na narracji obrzydzenia i pogardy wobec antagonistycznego elektoratu i jego reprezentacji politycznej. Tylko i wyłącznie to – i to z rozmysłem od 2007 roku, zapewniło Platformie Obywatelskiej rządzenie przez dwie kadencje. Od zdefiniowania rywala jako bydło, przez dogmatyczne wręcz „dorzynanie watah” i całą retorykę pogardy budowaną przez środowisko Gazety Wyborczej czy Newsweeka po absurdalny zalew chamstwa i fałszywek z portali internetowych rozsiewających memy i fikcyjne profile. To było źródłem tego sukcesu – ale też sukcesu nie przypadkowego – sukcesu bazującego na tożsamości podziałów społecznych po 1989 roku. Mówiąc wprost o ile poprzednia władza wykorzystała w propagandzie pychę panów o tyle PiS, żeby jego narracje się sprawdziły, będzie musiał podsycać tożsamość okradanych i krzywdzonych ofiar, które teraz sięgają po zasłużoną nagrodę – i to dla dobra Polski.

.

Polityka narracyjna rządów PO – PSL podzieliła społeczeństwo. Pozostawiła po sobie niespotykany w Polsce elektorat ludzi którzy cały swój światopogląd i zrozumienie struktury państwa zbudowali wyłącznie na pogardzie i nienawiści. Jeśli w ostatnich latach w obraźliwy sposób żartowano z Jarosława Kaczyńskiego, że działa jak frustrat zamknięty w klatce, i wystarczy tylko walić po kratach żeby osiągnąć użyteczną zadymę, to dziś sytuacja jest nie tylko odwrotna, ale wręcz nieporównywalnie bardziej neurotyczna. Poprzednia władza pozostawiła bowiem po sobie miliony ludzi, którzy siedzą w  klatce własnej nienawiści i wcale nie trzeba im brutalnie walić „prętem po kratach” – wystarczy im z daleka pokazać choćby zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, Andrzeja Dudy czy Beaty Szydło  i w klatce się kotłuje jak w „psychiatryku”.

A przecież ta bezmyślna wściekłość, agresja i chamstwo to nic innego jak tylko sukces polityki narracyjnej lat 2007 – 2015.

I nie ma dziś znaczenia czy PiS przyjmuje jakiś projekt ustawy do dalszych prac czy ten sam projekt z tych prac odrzuca, czy robi coś w jedną stronę czy w dokładnie przeciwną – to bez znaczenia. Wystarczy w jakimkolwiek kontekście pokazać tym nieborakom zdjęcie wroga i pójdą w bój z pianą na ustach.  Pójdą na „czarny marsz” bo nienawidzą Kaczyńskiego, wyszydzą wszystkie strategiczne sojusze państwa bo nienawidzą Macierewicza, zablokują wyjaśnienie śmierci Jolanty Brzeskiej i dramat dziesiątków tysięcy ludzi pokrzywdzonych przez przestępczą reprywatyzację bo nienawidzą Ziobry, nie dadzą pieniędzy na tacę we własnej parafii bo nienawidzą Rydzyka. I tak to działa – ale przecież to tylko spadek po ośmiu latach polityki narracyjnej bazującej na emocjach, polityki dzięki której PO – PSL mogło rządzić Polską przez dwie kadencje.    

Czy naprawdę chcemy żeby polityka narracyjna nadal była motorem polskiej debaty publicznej ?  Czy nie lepiej po prostu informować i nie robić z debaty publicznej politycznego tabloidu? Naprawdę nie widzicie do czego nas to doprowadziło? 

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo