Nie wiedziałem o co chodzi ze słynnym ostatnio „dziesięciorgiem sierot z Aleppo”. Jak przeczytałem hiperpoprawny i obfitujący w skrajnie czarno-białe tony list Mai Ostaszewskiej to wiedziałem co prawda że to jakieś kolejne cyniczne draństwo, skierowane do tych którzy „się nie interesują”, ale szczegółów nie znałem. Dlatego – jak zazwyczaj w takich sytuacjach postanowiłem po prostu sam przeczytać oba pisma: i to w którym prezydent Sopotu prosi o zgodę i pomoc na przyjęcie „dziesięciorga sierot z Aleppo” i odpowiedź rządu w którym ten rzekomo twierdzi że się nie zgadza bo „to zagrożenie terrorystyczne”.
.
Przeczytałem i oniemiałem. Co prawda od wielu miesięcy nie zwracam szczególnej uwagi na linki artykułów w portalu Gazety Wyborczej, Newsweeka czy naTemat bo nie wywalam emocji w błoto – a po kilku, względnie kilkunastu dniach okazuje się zazwyczaj że panie i panowie redaktorzy albo wymyślali swoje rewelacje albo mocno je zniekształcali. Ale tym razem, przyznam szczerze – ta sprawa mnie ruszyła. Bo zwyczajnie chciałbym żeby moje państwo – w miarę możliwości – pomogło tym nieborakom. Podłość i cynizm jakim popisał się jednak w tej sprawie prezydent Sopotu i media które tą sprawę pompują żeby uderzyć w rząd, przeszły moje naprawdę elastyczne już po ostatnich miesiącach, wyobrażenia.
.
Oczywiście to nie jest tak, że do jakiegoś państwa nagle przyjeżdżają dobrzy państwo z Sopotu, zabierają grupę dzieci z opiekunami, przewożą je do swojego kraju i nadają im swoje obywatelstwo. Bo takie mają dobre serce. To nie takie proste! Wyobraźmy sobie na przykład że do Polski przyjeżdża komisja z dajmy na to Szwajcarii, wybiera sobie kilkadziesiąt osób i je zabiera nadając im obywatelstwo swojego kraju. To absurd! - tak się tego nie załatwia. I dokładnie to odpowiedziało MSWiA powołując się też na stanowisko MSZ. Mało tego – w odpowiedzi Karnowskiemu ministerstwo wyjaśniło że kwestię ewakuacji uchodźców regulują umowy międzynarodowe o korytarzach humanitarnych – i tą kwestię należałoby najpierw uzgodnić z państwami ościennymi – nie mówiąc już nawet o jakiejkolwiek administracji syryjskiej. To nie jest takie proste jak by się komuś wydawało, władze Sopotu, Warszawy albo Gdańska gdzie władze sprawują dobrzy ludzie z Platformy Obywatelskiej pojadą do Syrii, Afganistanu czy Iraku i przywiozą sobie stamtąd jakąś liczbę dzieci, mimo sprzeciwu złych ludzi z PiS-u.
.
Oczywiście można tym dzieciom pomóc i robi to od wielu lat na przykład Polska Misja Medyczna. Ale to ma kompletnie inną formę i status. Na pewno wielu z nas pamięta wzruszającą śliczną małą Irakijkę Imam – operowaną na serce w 2003 roku. Imam była właśnie przykładem tej pomocy jaką możemy nieść tym dzieciom. I wówczas takiej pomocy w Polsce udzielono kilkorgu dzieciom z ogarniętego wojną Iraku. Zresztą Polska Misja Medyczna także działa już w Aleppo – lekarze z fundacji polecieli już do Syrii. Mają tam – podobnie jak wcześniej w wielu państwach ogarniętych klęskami żywiołowymi i dramatem wojny – rozeznać problem i wytypować dzieci którym można pomóc tu w Polsce. Wiadomo już że część dzieci trafi do Gdańska, do Krakowa i do Sopotu. Jak informuje choćby portal Wirtualna Polska: „Po załatwieniu formalności po stronie syryjskiej, ruszą procedury w Polsce. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, wiosną co najmniej 10 dzieci trafi do polskich miast. Pięcioro z nich do Krakowa, gdzie będą miały dobierane protezy, a potem przejdą rehabilitację. Na przyjęcie uchodźców zgodził się m.in. Szpital w Prokocimiu i im. Żeromskiego. Kolejna piątka dzieci ma być przyjęta w Sopocie.”
I nikt w tym oczywiście nie przeszkadza!
Karnowski musiał o tym doskonale wiedzieć – choćby dlatego że Sopot został także zakwalifikowany jako ośrodek do którego trafią dzieci którym będzie udzielona pomoc medyczna. Wiadomo też że dzieci muszą otrzymać specjalne paszporty od władz syryjskich a ich kwalifikacja będzie przeprowadzona pod względem medycznym i to nie dobrzy radni z Sopotu ani żadna dobra pani aktorka z KOD-u będzie te dzieci kwalifikowała ale lekarze – tamtejsi i polscy. I przeciwko takiej pomocy nikt – a już na pewno polski rząd nie przeszkadzał. Co więcej - bez współpracy z ministerstwami lekarze Z PMM nie mieliby szans lecieć wczoraj do Aleppo.
Oba listy publikuję poniżej – niech sobie każdy spokojnie przeczyta i wyrobi własne zdanie. Ale proszę nie tracić czasu na szukanie w liście prezydenta Sopotu owej słynnej „dziesiątki sierot z Aleppo” - bo ich tam nie ma. Jak zwykle ci sami ludzie co zwykle, ten „fakt” wymyślili żeby być bardziej przekonywujący.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1017099,title,Polska-Misja-Medyczna-leci-po-dzieci-z-Aleppo-Przejda-operacje-ratujace-ich-zycie,wid,18694077,wiadomosc.html?ticaid=118958
http://www.pmm.org.pl/pl/
http://wyborcza.pl/7,75398,21333960,sopot-od-poczatku-chcial-pomoc-dzieciom-z-aleppo-takie-sa-fakty.html
http://fakty.interia.pl/autor/ewelina-karpinska-morek/news-wladze-sopotu-apeluja-do-premier-o-pilny-kontakt-ws-dzieci-z,nId,2348568