waw75 waw75
941
BLOG

Zejdźmy wreszcie z drzew

waw75 waw75 Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Temat tak zwanej „pisowskiej masakry drzew” staje się przygnębiający. Po prostu przykro patrzeć jak fajni i pełni dobrej woli ludzie są cynicznie przerabiani na kompletnych idiotów a bezkarna publiczna zabawa ich emocjami wpędza ich w spiralę fanatyzmu. Z jednej strony trudno im się oczywiście dziwić, że widząc zdjęcia połaci lasu wyciętego na przykład koło Łeby, z „informacją” że to wycinka podyktowana zapisami nowej ustawy, czy też patrząc na grube drzewa leżące obok ulic z podpisami że „PiS masowo wycina drzewa” wpadają w furię. Z drugiej jednak strony doskonale przecież wiedzą, że to nie „PiS wycina” – bo nie są to żadne państwowe akcje wycinania drzew. Co ciekawe też, furtkę zapisów nowej ustawy wykorzystali do wycinki przede wszystkim deweloperzy – czyli inwestorzy rynkowi których poparciem od lat szczycą się dumnie partie z PiS-em rywalizujące. Nie mówiąc już nawet, że rozmawiamy o zapisach ustawy która nie obejmuje regulacji terenów leśnych a ułatwienia w usunięciu drzewa dotyczą wyłącznie działek prywatnych - wycinki drzew w pasie drogowym czy na działkach publicznych nie mają ze zmianą ustawy kompletnie nic wspólnego.

.

Zatem ani „oburzające doniesienia” że z powodu ustawy znikają połacie lasu, czy parki publiczne, ani nawet projekcje jakiegoś totalnego, ogólnokrajowego państwowego wyrębu drzew i to rzekomo w myśl nowej ustawy, nie są prawdą. Jeśli cokolwiek tu jest totalne to tylko kłamstwo. Choć, jeśli mam być szczery, to od dawna zastanawiam się jaki fenomen psychologiczny kieruje ludźmi którzy przez dobrych parę lat z pełną akceptacją patrzyli na wyżynanie dziesiątek tysięcy hektarów dzikiego lasu pod budowę autostrad a dziś targani miksturą histerii z wściekłością, żądają niemal plutonu egzekucyjnego za to ze jakiś inwestor na własnej działce w środku dużego miasta wyciął 10 czy 20 drzew żeby postawić budynek wielorodzinny. A co wy, snobistyczni mieszkańcy wielkich osiedli na warszawskim Wilanowie czy krakowskim Ruczaju myślicie że zanim na teren waszych działek nie weszli budowlańcy, to nie rosły tam żadne drzewa? Budowa takich osiedli to często wyrok dla kilkuset drzew i nic się w tej kwestii nie zmieniło od wielu pokoleń.

.

Ale pewnie można by nawet o tym spokojnie rozmawiać gdyby nie to że jedna strona tej debaty dość kreatywnie wdrożyła nowe zasady dyskusji – i metodę kłamstwa powtarzanego tysiąc razy zastąpiła metodą tysięcy kłamstw powtarzanych przez kilka dni, żeby doprowadzić do wrzenia emocje opinii publicznej. To oczywiście znacznie skuteczniejsze bo jedno kłamstwo w dobie powszechności mediów elektronicznych dość łatwo da się zdemaskować – przed ich tysiącami niestety obronić się nie da.

.

Myślę więc, że warto choćby próbować – nie tylko uratować resztki dialogu publicznego (niewygodnego dla tak zwanej opozycji totalnej) - ale też upowszechniać prawdę o regulacjach dotyczących ochrony drzewostanu, żeby okłamywanie ludzi było choć troszkę trudniejsze.

.

Kłamstwo pierwsze: zmiany z ustawie powodują wycinanie lasów. To całkowita nieprawda. – ustawa której dotyczyły zmiany ze stycznia 2017 w żadnym stopniu nie reguluje terenów leśnych – lasy są objęte zupełnie inną, tzw Ustawą o lasach z dnia 28 września 1991 roku. Jeśli zatem ktoś twierdzi że zmiany w zupełnie innej ustawie – o ochronie przyrody - umożliwiły wyrąb jakiegokolwiek fragmentu lasu to (świadomie lub nieświadomie) kłamie. W Ustawie o lasach kwestie wyrębu nie są regulowane w oparciu o parametry pojedynczego drzewa, ale zgodnie z zapisami Rozdziału 4 pt „Plan urządzenia lasu”, jakakolwiek wycinka jest możliwa wyłącznie na podstawie owego planu, lub dopuszczalnego dla lasów prywatnych tzw planu uproszczonego. Dla terenów leśnych objętych własnością Skarbu Państwa plan ten zatwierdza Minister Środowiska (art. 22.1) , natomiast dla lasów prywatnych zatwierdzenia planu uproszczonego dokonuje Starosta Powiatowy po uzyskaniu opinii nadleśniczego zajmującego się danym obszarem ( art. 22.2) I nic się w tym względzie nie zmieniło. Podobnie jak w tym że lasem jest w myśl ustawy teren „o zwartej powierzchni co najmniej 0,10 ha, pokryty roślinnością leśną (uprawami leśnymi) – drzewami i krzewami oraz runem leśnym” a każda planowana wycinka musi zostać zastąpiona analogicznymi nasadzeniami najpóźniej w ciągu 5 lat (art. 13 ust 1 pkt 2). Mówiąc otwarcie – na terenie leśnym nie wolno wyciąć żadnego drzewa wbrew przyjętemu i zatwierdzonemu przez ministra lub starostę planowi urządzenia lasu. Koniec - kropka.

.

Kłamstwo drugie: Ustawa pozwala dowolnie wycinać wszystkie, nawet stuletnie drzewa. Cały spór i zwiększenie wycinek (najczęściej deweloperskich) na prywatnych działkach został spowodowany zmianą dosłownie dwóch artykułów Ustawy o ochronie przyrody. A dokładnie kilku punktów jej artykułu 83f ustęp 1 i artykułu 86 ust 1. Artykuły te są częścią Rozdziału 4 pt: „Ochrona terenów zieleni i zadrzewień” (str 52 ustawy). Cały Rozdział 4 ustawy reguluje kwestie uzyskania zezwolenia (burmistrza lub starosty) na usunięcie drzewa, wysokości opłat za poszczególne średnice i rodzaje drzew, a także – i tylko tu zaszły w 2017 roku zmiany – określenie sytuacji które powodują zwolnienie z konieczności uzyskania zezwolenia i z opłat.

1. Konieczność uzyskania zgody:

Artykuł 83f ust. 1 (str 55) umożliwiający zwolnienie z konieczności uzyskania zgody burmistrza lub starosty dotychczas także istniał –zmieniły się tylko trzy jego punkty.

Dotychczas brzmiał on tak:

„Art. 83f. 1.

Przepisów art. 83 ust. 1 [czyli konieczności uzyskania zgody – przyp. mój] nie stosuje się do:

1) krzewów, których wiek nie przekracza 10 lat;

/.../

3) drzew, których obwód pnia na wysokości 5 cm nie przekracza:

a) 35 cm – w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego,

b) 25 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew;

4) drzew lub krzewów na plantacjach lub w lasach w rozumieniu ustawy z dnia 28 września 1991 r. o lasach; [ jak wspomniałem wyżej zgodę na wycinkę drzew na terenach leśnych reguluje zupełnie inna ustawa i zgodę taką wydaje Minister lub Starosta zatwierdzający plan urządzenia lasu – przyp. mój]

/.../”

Łącznie w dotychczasowej ustawie ujęto 15 sytuacji w których wycinka drzewa lub krzewu nie wymaga uzyskania zgody. Nie będę przytaczał wszystkich, np. o wycince na polach uprawnych, z powodu akcji ratunkowej czy zagrożenia bezpieczeństwa bo nie o to idzie spór – dla zainteresowanych: mówimy o str 56 ustawy.

W nowej ustawie wprowadzono takie zmiany:

„Art. 83f. 1. Przepisów art. 83 ust. 1 nie stosuje się do:

1) krzewu albo krzewów rosnących w skupisku, o powierzchni do 25 m2;

/.../

3) drzew, których obwód pnia na wysokości 130 cm nie przekracza:

a) 100 cm – w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego,

b) 50 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew;

3a) drzew lub krzewów, które rosną na nieruchomościach stanowiących własność osób fizycznych i są usuwane na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej;

/.../”

Reasumując: w dotychczasowej ustawie nie trzeba było uzyskać zgody na wycinkę krzewów młodszych niż 10 lat i drzew których obwód 5 cm nad ziemią wynosił 35 centymetrów dla drzew pospolitych i łatwo rozsiewalnych i 25 centymetrów obwodu dla drzew bardziej wartościowych. Dlaczego zmieniono te zapisy? – z prostego powodu. Uzyskanie zgody na wycinkę zieleni w dużym mieście trwa czasem do czterech miesięcy. I w myśl dotychczasowej ustawy jak komuś pod oknem rosła 11-letnia forsycja i chciał ją sobie usunąć bo mu zaczęła zasłaniać słońce to czekał kilka miesięcy aż pan urzędnik wyrazi zgodę. Kompletna bzdura! – zmieniono więc zapis ustawy na taki w którym zgoda na usuniecie krzewu dotyczy nie każdego pojedynczego krzaka który ma ponad 10 lat ale zespołu krzewów o powierzchni ponad 25 metrów kwadratowych bo takie skupisko ma już jakieś walory przyrodnicze.

I dokładnie tak samo postąpiono z drzewami: 35 centymetrów obwodu na wysokości 5 cm nad ziemią to – na wypadek gdyby ktoś nie miał rozeznania skali – drzewko o grubości pnia ... 6 cm na wysokości pięciu centymetrów nad ziemią. Czyli na wycinkę każdej w zasadzie dwuletniej samosiejki było wymagane pozwolenie. Głupi i kompletnie martwy przepis. Dlatego zmieniono parametry na 100 centymetrów obwodu ( około 16 centymetrów grubości) dla drzew pospolitych i na 50 centymetrów obwodu ( około 8 centymetrów grubości) dla drzew bardziej wartościowych – ale dotyczy to grubości mierzonej 1,3 metra nad ziemią. Jaka to skala drzewa? – jeśli u kogoś na biurku leży teraz długopis to niech spojrzy – mówimy mniej więcej o tej grubości drzewa co długość tego długopisu. To bardzo logiczna zmiana.

No i wreszcie najbardziej kontrowersyjna zmiana – nowy, dodany ustęp 3a czyli to że drzewa na prywatnej działce mogą być wycinane, byle nie na działalność gospodarczą. I tu kwestia jest dyskusyjna – ja uważam że ustawa powinna tu albo nakazywać dokonanie nasadzeń rekompensujących albo ograniczyć liczbę drzew na przykład do pięciu lub ośmiu sztuk. Z drugiej jednak strony skala tych wycinek – mimo że zdarzają się oburzające choć naprawdę pojedyncze przykłady – nie jest aż tak duża jak histeryzują antyrządowe media. Niemal każda większa inwestycja – od budowy bloku czy supermarketu po lokalizację osiedla nosiła i nadal nosi za sobą wycinki od kilku czasem do kilkuset drzew. To było i jest naturalne tylko że dotychczas nikt nie wpadał z tego powodu w histerię. Inwestorzy i tak takie zgody otrzymywali – tyle że po kilku miesiącach czekania i wpłaceniu kilkudziesięciu lub kilkuset tysięcy złotych. Efekt był ten sam: drzewa znikały.

2. Konieczność uiszczenia opłaty:

Dotychczas było tak:

Art. 86. 1. Nie nalicza się opłat za usunięcie:

1) drzew lub krzewów, na których usunięcie nie jest wymagane zezwolenie;

2) drzew lub krzewów, na których usunięcie osoba fizyczna uzyskała zezwolenie na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej;

/.../

7) drzew, których obwód pnia mierzony na wysokości 130 cm nie przekracza:

a) 75 cm – w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego,

b) 50 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew

/.../

11) topoli o obwodzie pnia mierzonym na wysokości 130 cm wynoszącym powyżej 100 cm, nie należących do gatunków rodzimych, jeżeli zostaną zastąpione w najbliższym sezonie wegetacyjnym drzewami innych gatunków;

W nowej ustawie jest tak:

2) (uchylony) [ponieważ w nowej ustawie takie sytuacje z automatu nie wymagają zezwolenia punkt ten powielałby punkt 1 – przyp. mój]

7) drzew, których obwód pnia mierzony na wysokości 130 cm nie przekracza:

a) 120 cm – w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego,

b) 80 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew

/.../

11) [bez zmian]

Co się zatem zmieniło? Zliberalizowano obostrzenia opłat: o 7 centymetrów grubości (na poziomie 1,3 metra nad ziemią) w przypadku drzew pospolitych i analogicznie o około 5 centymetrów grubości dla drzew bardziej wartościowych. Tyle – nic więcej. Jeśli ktoś nie ma poczucia skali polecam wziąć do ręki linijkę i spojrzeć ile to jest 7 albo 5 centymetrów.

.

Reasumując – jedyną istotną zmianą w tej ustawie jest anulowanie konieczności uzyskania zezwolenia na wycinkę pojedynczych drzew na działkach prywatnych. I nie ma wątpliwości że zdarzają się tu nadużycia. Jednak zapewniam – także z własnego doświadczenia, że takie wycinki dotychczas także miały miejsce. Jasne – być może nie zawczasu przed rozpoczęciem prac budowlanych, ale jak ruszała budowa sklepu czy placu publicznego to „leciało” czasem kilkadziesiąt drzew – tyle tylko że nie byliśmy na to wyczuleni bo media nie wplatały tego w absurdalną walkę z rządem.

Zupełnie osobną kwestią są wycinki drzew w pasie drogowym lub takich które zagrażają na przykład sieci energetycznej. Takich drzew wycina się – zwykle na wniosek operatora sieci energetycznej – rocznie naprawdę duże ilości , nasadzając nowe drzewa w większej odległości od przebiegu sieci. I takie wycinki – najczęściej na działkach publicznych także dokonywane są od wielu lat. I bez żadnej zmiany w ustawie nadal zgodę na nie wydaje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Nic się w tej materii nie zmieniło – tyle tylko ze w ostatnich miesiącach także te wycinki zamieszcza się w internecie jako „efekt pisowskiej ustawy”. To czyste kłamstwo. Jeszcze raz: swobodę na wycinkę mają wyłącznie drzewa na działkach prywatnych czyli będących własnością osób fizycznych. Na publicznych, samorządowych, drogowych, parkowych czy spółdzielczych terenach nadal obowiązuje zezwolenie i oplata.

.

Kłamstwo trzecie: Szyszko wycina Puszczę Białowieską. To inny temat ale naprawdę czas najwyższy wreszcie przeciąć tą lawinę kłamstwa. Nie będę przytaczał danych liczbowych bo – jak już zdążyłem zauważyć – nikogo one nie przekonują. Warto jednak mieć świadomość jednej podstawowej kwestii. A tu naprawdę dominuje dziś dumnie czysty fanatyzm. Wycinka drzewostanu z powodu zalęgania się larw kornika drukarza to rzecz po prostu nieunikniona. Kornik drukarz to nie takie zwierzątko jak to które sobie wygryza dziurki w meblach i sobie nimi w środku chodzi, nikomu – poza estetami - nie przeszkadzając. To zupełnie inny problem. Kornik składa jaja pod korą drzewa – najczęściej świerka pospolitego i staje się jego pasożytem. W reakcji, drzewo wytwarza naturalne substancje obronne żeby intruza zneutralizować. I tu pojawia się problem bo kornik na drodze ewolucji znalazł na to sposób wpuszczając pod korę drzewa substancje gnilne które po prostu degradują drzewo. Mówiąc obrazowo gnije ono stojąc i w końcu po prostu się łamie. I nie ma na to rady! – drzewo zainfekowane przez kornika drukarza jest po wyroku. Nie można go spryskać bo problem jest pod korą – nie da się go też odkorować bo trzeba by to zrobić od ziemi po koronę – co je po prostu zabije. Natomiast każde takie drzewo obsiane przez drukarza to zagłada dla kilku drzew sąsiednich. Możemy wiec – wachlując się ideologią – pozostawić drzewa zaatakowane przez kornika drukarza, ale miejmy świadomość że wydajemy też wyrok na te które widzimy w sąsiedztwie. Jest tylko jedna skuteczna i naturalna metoda na kornika drukarza: ostra mroźna zima. Dlatego artykuły o tym że „puszcza poradzi sobie sama” często noszą datę sprzed piętnastu lat. Ale naprawdę warto wreszcie otworzyć oczy na to, że jest po prostu za ciepło na to żeby to puste hasło było prawdziwe.

Dawno nie napisałem tak długiego tekstu. I mimo że zdaję sobie w pełni sprawę, że mało kto jest w stanie go przeczytać do końca, to widzę też coraz bardziej jak potwornie wiele medialnych i propagandowych kłamstw trzeba dziś odpierać. Najczęściej zresztą w atmosferze jakiejś absurdalnej histerii, kiedy na portalach społecznościowych pojawiają się już nawet zdjęcia chrustu złożonego po wiosennym czyszczeniu ogrodu z krzaków i drobnych samosiewek a internauci dostają na ten widok ataków wściekłości pisząc o „zbrodni”, „faszyźmie” czy „masakrze drzew”. I myślę że ten fanatyzm po prostu krzywdzi tych biednych ludzi.

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości