waw75 waw75
1665
BLOG

Prowokacja opolska – czyli „język lata jak łopata”

waw75 waw75 Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Zdaję sobie sprawę że zbieżność tytułu z wydarzeniami historycznymi w Kielcach w 1946 roku, mogą budzić niesmak, ale jak inaczej nazwać ogólnopolską głośną akcję bojkotu przez artystów festiwalu w Opolu w reakcji na zwykłą plotkę? Jak inaczej nazwać fałszywą kampanię rozpowszechnianą przez artystów z KOD-u wiedząc że akcja ta odbije się też szerokim echem i negatywną opinią o Polsce w zagranicznych środowiskach opiniotwórczych. A wszystko dlatego że piosenkarka Kayah się dowiedziała że ktoś na nią krzywo patrzy w TVP. „Język lata jak łopata” – chciałoby się powiedzieć. Wymyślono więc opowieść o słynnej „czarnej liście” artystów i rzekomej cenzurze wykonawców mających wystąpić podczas benefisu Maryli Rodowicz. Swoistym papierkiem lakmusowym było oficjalne dementi samej Maryli Rodowicz, która publicznie oznajmiła że żadnej cenzury wykonawców zaproszonych na jej benefis nie było. Oczywiście nie miało to znaczenia, zero zdziwienia – bo nie o fakty tu szło ale o poprawną politycznie akcję walki z nowymi pisowskimi władzami TVP. Jako zakładnicy w tej walce została wzięta publiczność – choć obawiam się że masowy syndrom sztokholmski tu nie zadziała.

.

Oczywiście cale to zamieszanie ma także dość racjonalne uzasadnienie – artysta jako osoba publiczna musi być wyrazista w obliczu poprawnych wartości – na tym polega budowanie popularności i artystycznego wizerunku. Nic więc dziwnego że „rzucenie na rynek” haseł o łamaniu wolności słowa, proteście przeciwko szerzeniu się faszyzmu czy rasizmu, łamaniu praw kobiet czy wreszcie cenzurze i „czarnych listach” artystów wykluczanych z powodu głoszonych poglądów politycznych, musiało wywołać efekt podobny jak „rzucenie szynkowej” w peerelowskim sklepie. Trzeba się było na akcję załapać. Nie wolno było stać z boku – choć na pewno nie z przyzwoitości.

.

Zapewne można by więc patrzeć na całą tą sprawę ze stoickim spokojem – ot, każdemu czasem zdarzy się zrobić z siebie kabotyna. Różnie bywa – czasem ktoś nas wprowadzi w błąd, czasem kiepsko sobie coś wytłumaczymy i domalujemy komuś niesprawiedliwe intencje, czasem po prostu wybucha w nas jakieś skumulowane napięcie. I tym razem można by tak samo – gdyby nie to że zabawa emocjami opinii publicznej przez artystów ogłupionych przez KOD, trochę za wiele kosztuje cale społeczeństwo.

Można sobie także tłumaczyć (ja sobie to zwykle tak tłumaczyłem) że artysta z natur rzeczy jest osoba twórczą, kreatywną, prowokacyjną. Że projekcja i prowokowanie rożnych scenariuszy jest wpisane w tą profesję – aby wzbudzić refleksję, wywołać emocje. Słowem aby sprowokować intelektualną lub emocjonalną uwagę. I ten artystyczny niepokój działa być może w środowisku artystycznym jak swoista psychologia tłumu – po prostu niektóre narzędzia projekcji – jeśli tylko okażą się skuteczne – z automatu stają się poprawne i pożądane. Można powiedzieć że w sporze konserwatywnego dogmatu wierności prawdzie kontra lewicowemu , sofistycznemu dogmatowi poprawnej projekcji , środowiska artystyczne zawsze będą bliżej twórczej projekcji.

.

Problem w tym, że od tej artystycznej projekcji jest tylko maleńki kroczek do czystego pospolitego kłamstwa i czystego i pospolitego oszczerstwa. I niestety dokładnie ta granica zostaje przekraczana przez artystów i celebrytów budujących swoja społeczną misję w szeregach lewicowo – liberalnego ruchu KOD. Spreparowane fakty medialne o dziesięciorgu sierotach z Aleppo – na przyjęcie których przez władze Sopotu rzekomo nie zgodził się rząd, rzekome zapisy i rzekomej rządowej ustawy antyaborcyjnej zakładającej karę więzienia za dokonanie aborcji, pompowana do granic absurdu narracja o pisowskiej cenzurze i powołaniu pisowskiego kandydata na stanowisko dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu, czy wreszcie informacja o jakiejś wirtualnej „czarnej liście” artystów w TVP – to wszystko kompletnie fikcyjne byty kolportowane w przestrzeń publiczna wyłącznie po to żeby nakreślić jakąś wyrazistą czarno – białą barykadę i jak na obrazie Delacroix stanąć niczym wolność na jej szczycie i celebrować tam swoją wyrazistą szlachetność.

.

Domyślam się że jednym z punktów sporu o Opole mógł być występ Jana Pietrzaka. I tu stanąłbym w szeregu ostrych krytyków TVP i Jacka Kurskiego. Po pierwsze dlatego ze satyryk stający ostro i wyraźnie po stronie konkretnej partii politycznej w sekundzie przestaje być śmieszny i wiarygodny – a takiego wyboru na kurs w jedną stronę zarówno Jan Pietrzak jak i Marcin Wolski czy wcześniej w innym kierunki np. Tomasz Jahymek, Maciej Stuhr czy Krzysztof Daukszewicz świadomie dokonali. Przekroczyli wątłą granicę między kabaretem a propagandą a to musi nieść konsekwencje. Druga ważna rzecz to to, że festiwal w Opolu to nie „mazurska noc kabaretowa” i benefis kabaretu (jakiegokolwiek) na scenie opolskiej – to żenujący upadek konkursu piosenki z wieloletnią tradycją.

.

Szkoda że zaangażowani politycznie i sfanatyzowani artyści z KOD-u storpedowali organizację tegorocznego festiwalu. Bo dyskutować z tym fanatyzmem nie ma sensu – w każdą swoją projekcję, w każde swoje kłamstwo i tak wierzą jak w przepowiednię. A nawet jeśli wiedzą ze to nieprawda to uznają ją zapewne za nieprawdę w słusznym celu. Najbardziej jednak – w całej tej sprawie żal mi pani Maryli Rodowicz. Przede wszystkim z powodu śmierci jej Mamy, ale tez dlatego, że dostała odłamkiem fanatyzmu politycznego w środowisku artystycznym i nawet jeśli wytłumaczy publicznie że wycofała się z powodu śmierci matki to do wielu portali i mediów przedostanie się jedynie fragment o wycofaniu się z festiwalu, a powody tej decyzji zostaną dopisane już przez kreatywnych artystów z KOD. W słusznej sprawie walki z pisowskim TVP.  

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura