waw75 waw75
1043
BLOG

Nad Opolem powiało „smarzowskim”

waw75 waw75 Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Atmosfera jaką rozpętano wokół niedoszłego festiwalu w Opolu to jakaś absurdalna groteska. Z jednej strony bojkot przez artystów nienawidzących PiS-u z powodu plotki o nieistniejącej „czarnej liście” i rzekomej (zdementowanej nawet przez samą gospodynię) cenzurze benefisu Maryli Rodowicz. To gigantyczny transparent z hasłem: jesteśmy użytecznymi idiotami – czekamy na ofertę współpracy. Szkoda czasu.

.

Całkiem osobnym rozdziałem jest drugi, równoległy bojkot festiwalu przez część artystów z powodu ( jak twierdzą krzywdzącego) wykluczenia z konkursu Arkadiusza Jakubika vel Dr Misio i jego piosenki „Pismo” - i ten wątek jest moim zdaniem znacznie ciekawszy, z kilku co najmniej powodów.

.

Arkadiusz Jakubik oczywiście nie jest ani wybitnym wokalistą ani profesjonalnym muzykiem. Co go oczywiście (i pewnie niestety) z festiwalu nie dyskwalifikuje, choć ściśle wiąże się z pytaniem czy chcemy aby festiwal polskiej piosenki był kopalnią młodych talentów, okraszonym występami uznanych mistrzów czy też piknikiem kabaretowym i fuszką dla artystów z, powiedzmy, zaprzyjaźnionych profesji. Jeśli festiwal polskiej piosenki ma być istotnym wydarzeniem na polskim rynku muzycznym to sięganie po „jakubików” jest co najmniej nieporozumieniem.

.

Druga kwestia to sama piosenka Dr Misia – pod tytułem „Pismo”. I tu sprawa jest wręcz arcyciekawa. Komisja kwalifikująca wykonawców do festiwalu pierwotnie „Pismo” przepuściła, ale po kilku czy kilkunastu dniach zmieniła zdanie i Jakubika wykasowała. Jak tłumaczyła – szalę przeważyło zgłoszenie teledysku, który zgodnie z regulaminem mógł być dołączony później. I tu leży – moim zdaniem – istota problemu: czym powinien być festiwal polskiej piosenki i dlaczego takim facetom jak Jakubik i jego kapela powinno się bez emocji pokazywać drzwi żeby nie blokowali przejścia.

.

Arkadiusz Jakubik to, jak wiadomo „etatowy” aktor filmów Wojciecha Smarzowskiego i mam nieodparte wrażenie że z jakichś powodów uznał że estetyka i przerysowana wyrazistość kina Smarzowskiego to uniwersalna formuła artystycznego wyrazu. Skoro Smarzowski poprzez ostrą i bezlitosną projekcję swoich bohaterów odniósł sukces w kinematografii, to czemu ja - Arek Jakubik, nie miałbym podobnymi metodami zawojować festiwalu piosenki? Filmy Smarzowskiego bezlitośnie recenzują ludzkie ułomności. Bezlitośnie i często niesprawiedliwie – przerysowując podłość i niskie motywacje bohaterów w taki sposób że publiczność wychodząc z kina jest zazwyczaj poruszona i zszokowana. Takie jest prawo kina i taki jest język artystyczny Smarzowskiego. Jego prawo – jego kunszt. To druzgocąca recenzja ludzkich postaw, wręcz mieszanie z błotem, obnażanie podłości – choć , i to trzeba przyznać, w sposób zaprojektowany i mocno przerysowany.

.

Jeden ze stałych od lat członków ekipy Smarzowskiego Arkadiusz Jakubik – występujący jako Dr Misio , po prostu do tej formuły nie dorósł. Uznał bowiem że jako aktor filmów Smarzowskiego ma prawo do recenzowania i rozliczania świata. Nie tylko księży – ale przecież także wierzących i chodzących do kościoła wiernych – co wyraziście pokazał w teledysku. Skoro grał rok temu główną rolę z filmie o księdzu alkoholiku to uznał z jakichś powodów, że poznał prawdę o świecie i istocie religii katolickiej. Aktorzy często zresztą znają tak zwane realne życie wyłącznie z filmowych scenariuszy, co czasem prowadzi do groteskowych sytuacji, ale to problem na osobną dyskusję.

To że estetyka filmów Wojciecha Smarzowskiego znalazła swoje miejsce na polskiej kinematografii, nie znaczy jeszcze że podobna psychodeliczna estetyka powinna zaśmiecać jeden z dwóch najbardziej renomowanych festiwali polskiej piosenki. W wokalistyce, w muzyce nie chodzi o to żeby odegrać scenę ale żeby potrafić grać i śpiewać – ale skąd Jakubik miał o tym wiedzieć? I mam trochę pretensje do jurorów tegorocznego niedoszłego festiwalu że nie wyjaśnili mu tego już w progu.

.

I naprawdę problemy kościoła czy kiepskie motywacje pojedynczych księży nie mają tu kompletnie nic do rzeczy. Jakubik po prostu uznał że szydera z księży i kościoła mu się opłaci. Wydymał wszystkich – a najbardziej naiwnych kolegów piosenkarzy którzy uznali że Jakubik miał równie czyste intencje i ambicje występu na opolskiej scenie jak każdy młody muzyk chcący zachwycić publiczność. Szkoda patrzeć na uczciwych i przyzwoitych piosenkarzy – na przykład z zespołu Carpe Diem którzy dołączyli do protestu w obronie Jakubika. Możecie być pewni – drodzy Państwo – że jeśli Wy byście potrzebowali wsparcia to Jakubik nie zrezygnuje z angażu do filmu. Sorry Winnetou – biznes jest biznes.

.

To pewnego rodzaju – nazwijmy ją: racjonalna odwaga, niezwykle zresztą modna w ostatnim czasie wśród polskich artystów. Nikt z tych ludzi nie odważyłby się przecież skomentować publicznie dajmy na to którejś z kolei jazdy po pijanemu przez Daniela Olbrychskiego czy faktu powszechnych w środowisku aktorskim nałogów – i tych wlewanych w siebie i wciąganych ze „ścieżki” - i to przez ludzi którzy milionom ludzi opisują później rzeczywistość i wyznaczają normy etyczne na demonstracjach KOD-u. Jakubik doskonale wie że taka piosenka wymiotłaby sprzed niego zlecenia a tolerancja którą wycierają sobie publicznie gęby jego koledzy po fachu zmieniłaby się w środowiskowy hejt który by go kosztował pieniądze na życie. Szydera i projekcja podłości księży katolickich podlana estetyką filmów Smarzowskiego wydała mu się najbardziej opłacalna i trudno się pozbyć wrażenia że Jakubik byłby naprawdę wymarzonym obiektem do scenariusza kolejnego filmu Wojciecha Smarzowskiego. Filmu o cynicznym i zakłamanym karierowiczu, który stracił uczciwe spojrzenie na samego siebie. Dr Misio powstał w 2008 roku – czyli 9 lat temu, ale działalność zespołu odcisnęła się na scenie muzycznej, powiedzmy, nieco mniej wyraziście – ubranie sutanny i psychodeliczny teledysk o księżach miał być po prostu sposobem żeby wreszcie ktoś o zespole usłyszał. Estetyka kina Smarzowskiego miała być w tym tylko pomocna. Ale dlaczego u licha aż w Opolu?

.

Muszę przy tym powiedzieć że nie zgadzam się absolutnie, że słowa Jana Pospieszalskiego skierowane do Jakubika były emocjonalne i że Pospieszalskiemu puściły nerwy. Przypomnę że Jan Pospieszalski powiedział na antenie :”Jest pan łachmaniarzem i tandeciarzem”. Pospieszalskiemu nie puściły nerwy – Jakubik jest łachmaniarzem i tandeciarzem – po prostu. Choć nie sądzę żeby wziął sobie do serca słowa zawodowego muzyka który swoją wieloletnią karierę na estradzie zawdzięcza muzycznemu kunsztowi. Takie czasy – tandeciarze szukają różnych sposobów żeby się pokazać na scenie: faceci ubierają suknie wieczorowe do noszonej brody, laseczki pokazują biust albo cztery litery żeby ktoś zwrócił na nie uwagę. Jakubik założył sutannę – po prostu inny sposób przykrycia swojej tandety. Szkoda tylko że przez takich tandeciarzy jest tyle pozamuzycznego zamieszania wokół festiwalu polskiej piosenki. I pewnie dobrze się stało dla samego Jakubika – bo nie dam głowy że w Opolu nie zostałby po prostu wygwizdany. 

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura