„Warto być przyzwoitym”. Ale właściwie niby czemu warto? Bo się opłaca? Bo się nie opłaca? Bo zostanie to ocenione na jakimś tam sądzie ostatecznym? Śmiech! - na jakim sądzie, przecież sąd ostateczny to dyrdymały fanatyków religijnych a prawdziwym sądem są recenzje mediów i opinii publicznej. Jak się ma poparcie mediów liberalno – lewicowych można sobie przecież odpuścić przyzwoitość – nikt nie będzie człowieka rozliczał z jakichś tam, pożal się Boże, dogmatów przyzwoitości.
.
A jednak warto być przyzwoitym – i najlepszym dowodem na to jest dziś publiczne dociekanie tego jak była wyjaśniana katastrofa smoleńska. I wbrew pozorom nie chodzi o to jakie były procedury a jakie nie, albo kto zdał egzamin a kto go oblał. Chodzi o to że nieprzyzwoite zachowanie sprzed tej katastrofy – kombinowanie razem z Rosjanami jak tą rocznicę Katynia rozegrać żeby wykluczyć głowę polskiego państwa, jak pokazać wszystkim że prawdziwym i jedynym liderem w Polsce jest Tusk, wreszcie jak doprowadzić do tego żeby rozdzielić obie wizyty w Katyniu i żeby osobna wizyta prezydenta Kaczyńskiego okazała się totalną klapą – choćby dlatego że nie przygotowano nawet samochodów mogących przewieźć oficjeli z lotniska na cmentarz w lesie katyńskim, że nie dokonano nawet sprawdzenia lotniska przez służby ochrony.
Wobec Lecha Kaczyńskiego przez lata poprzedzające tą katastrofę zachowywano się nie tylko nieprzyzwoicie ale wręcz łajdacko. Nie pamiętamy już Palikota – może zresztą i dobrze – wówczas jednego z czołowych liderów Platformy Obywatelskiej. Przypomnijmy sobie jak działał ten facet: jeśli Lech Kaczyński uchodził w społeczeństwie za nietuzinkowego intelektualistę to się organizowało ogólnopolską kampanię sugerującą że Lech Kaczyński jest alkoholikiem, jeśli Lech Kaczyński był znany z wielkiego szacunku do kobiet to się publikowało masowo felietony, że ma męskie niedomagania i fiksacje do matki, jeśli ludzie go szanowali za ogromną życzliwość i szacunek dla innych to się generowało kampanię pokazującą mściwego, zakompleksionego faceta nienawidzącego całego świata dookoła. Tak działa lewica, tak działają liberałowie. Przekonało się o tym w Polsce naprawdę wielu ludzi którzy stanęli na drodze interesów politycznych czy biznesowych ludzi ze środowisk liberalno - lewicowych, począwszy od Andrzeja Kerna, przez Romualda Szeremietiewa, Wojciecha Sumlińskiego, Janusza Kochanowskiego czy przede wszystkim Lecha Kaczyńskiego.
.
Słowa Władysława Bartoszewskiego że „ warto być przyzwoitym” są oczywiście zgrabnym aksjomatem. Ale są puste. Dla mnie nieporównywalnie mądrzejsze i bardziej praktyczne są słowa mojego ojca, który mi od dziecka powtarzał: „jeśli nie wiesz jak się zachować to na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie”.
Ekipa rządząca Polską w latach 2007-2015 nie wiedziała jak się zachować wobec Lecha Kaczyńskiego. Ten człowiek ich przerastał. To jego doktryny w polityce zagranicznej okazywały się prawdziwe, to jego spojrzenie na najnowszą historię Polski przekonało Polaków, wreszcie to jego uczciwość i logika w definiowaniu rzeczywistości znajdowała uznanie w oczach świata nauki. Ani Donald Tusk, ani Bronisław Komorowski, ani tym bardziej (proszę wybaczyć porównanie) Ewa Kopacz nie byliby w stanie zaprosić do oficjalnego grona swoich konsultantów nawet połowy tego składu naukowców jaki zasiadał w Narodowej Radzie Rozwoju utworzonej przez Lecha Kaczyńskiego.
Dlatego faulowali, dlatego kombinowali, dlatego zakulisowo ustalali z Rosjanami jak zaaranżować 70-tą rocznicę zbrodni katyńskiej w taki sposób żeby zmarginalizować udział Prezydenta RP. Przekonali nawet część społeczeństwa że to premier państwa, a nie prezydent ma godność żeby dokonywać tzw symbolicznych aktów pojednania w imieniu narodu, a cmentarz pomordowanych oficerów jest świetnym miejscem na „zacieśnianie relacji gospodarczych”.
.
I kiedy doszło już do tej katastrofy – 10 kwietnia 2010 roku to do wielu tych ludzi nagle dotarło, że jeśli pojawią się jakiekolwiek, nawet najdrobniejsze przesłanki, że w Smoleńsku doszło do zamachu, to ich chamskie metody traktowania Lecha Kaczyńskiego wpiszą się tą szokującą katastrofę. Że ludzie skojarzą te wszystkie teksty o ślepych snajperach, te dyskusje o procedurach przejęcia władzy na wypadek śmierci prezydenta, te deklaracje przyjaźni z Putinem. i że nagle padnie jaskrawe światło na tą całą wieloletnią podłość wobec Lecha Kaczyńskiego, na całą tą akcję nieformalnych rozmów i ustaleń z Rosjanami jak zmarginalizować Prezydenta RP, na całe to absurdalne zamieszanie dyplomatyczne o którym mówili choćby urzędnicy kancelarii Lecha Kaczyńskiego w filmie „Mgła”, na całą tą kampanię wrzucania „eventów” mających kompromitować prezydenta, żądań ujawnienia przez niego badań stanu zdrowia sugerujących alkoholizm czy kondycję psychiczną.
.
Dlatego już pół godziny po katastrofie było wiadomo że to mógł być nawet atak kosmitów ale ponad wszelką wątpliwość nie ma żadnych śladów zamachu. Dlatego właśnie ani nie otwierano trumien, ani nie domagano się badań czy zwrotu wraku, dlatego wymyślano historyjki o wnikliwym przesiewaniu ziemi na metr w głąb, ramię obok ramienia polskich i rosyjskich patomorfologów czy przełomowej przyjaźni we wspólnym dochodzeniu prawdy. Dlatego późniejsze krętactwa w informowaniu o postępach śledztwa i dostępie do materiału dowodowego. Krętactwa które same dyktowały wątpliwości co do technicznej przyczyny tej katastrofy a nawet co do winy pilotów.
.
Warto więc być przyzwoitym – i warto wiedzieć że „jak nie wiadomo jak się zachować to na wszelki wypadek trzeba się zachować przyzwoicie”. Ogromna, naprawdę ogromna szkoda że politycy i liderzy PO nie wiedzieli o tym ani 2008 ani 2010 roku – że tym małym ludziom przez tak długi okres czasu tej przyzwoitości brakowało. Bo gdyby przed katastrofą zachowywali się wobec Lecha Kaczyńskiego i jego kancelarii przyzwoicie to potem nie musielibyśmy przechodzić całego tego dramatu kłamstw i zaprzeczeń, a z całą pewnością rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej nie musiałyby przechodzić przez dramat ekshumacji. I to niezależnie od przyczyn samej tej tragedii.
Komentarze